|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
usta. Zadygotałam z zaskoczenia i poczułam, że się uśmiecha. I zakochałam się na zabój. Tym razem palce moich stóp nie potrzebowały zachęty. Stanęłam na nich i zarzuciłam mu ręce na szyję. On opuścił dłonie, chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie. Nie myślałam, że tak będzie. Całowanie było dla mnie zaskoczeniem. Za życia uważałam, że pocałunki są niebezpieczne łatwy sposób na przenoszenie zarazków. Jako restartka zawsze byłam skrępowana, widząc całujące się pary. Nie wiedziałam, dlaczego lubią to robić. Teraz nie posiadałam się ze zdumienia, dlaczego ktoś chciałaby całować kogoś innego niż Callum. Kiedy uniósł głowę, niemal znowu ją przyciągnęłam, ale on się uśmiechnął, a ja nie chciałam stracić jego uśmiechu. Mówiłem, że mnie polubisz. Zaśmiałam się. W oczach Calluma zatańczyły wesołe iskierki zadowolenia, jakby dopiero teraz uwierzył w swoje słowa. Odsunął się i ściągnął przez głowę to, co zostało z koszuli. Rozpiął hełm, ostrożnie położył go na ziemi i spojrzał na spodnie, które przypominały szorty przybrane zwisającymi pasami materiału. Widziałam jego czarną bieliznę. Usiadł na ziemi, a ja osunęłam się po ścianie i przycupnęłam obok niego. Rozum naglił mnie do kontynuowania ucieczki, ale nogi nagle stały się słabe i niepewne. To naprawdę boli, nawiasem mówiąc powiedział, podnosząc ręce, żeby przyjrzeć się swojej nowej skórze. Byłaś kiedyś poparzona? Nie aż tak odparłam cicho, drżącym głosem. Co jest? zapytał, przysuwając się bliżej. Bałaś się o mnie? Splotłam ręce na piersi i spojrzałam na niego z udawaną dezaprobatą, co tylko poszerzyło jego uśmiech. Wyciągnął do mnie rękę, a ja poczułam, że się rumienię. Callumie, jesteś w bieliznie. Mam spodnie. Swego rodzaju. Jego brwi się nastroszyły, gdy złapał mnie za rękę. Zmarzłaś. Chodz tutaj. Ty nie marzniesz? zapytałam, gdy pociągnął mnie na kolana i zamknął w nagich ramionach. Nie. Nie jest zimno. Myślałam, że mnie pocałuje, ale zamiast tego pochylił się i wtulił twarz w moją szyję, delikatnie przyciskając usta do skóry, wskutek czego mój żołądek z radości fiknął koziołka. Aadnie pachniesz wymamrotał, całując moją szyję. Nie, wcale nie zaprzeczyłam, próbując się odsunąć, zakłopotana. Pachnę jak śmierć. Zwariowałaś powiedział ze śmiechem, przytrzymując mnie. Nie jesteś martwa. Nie pachniesz jak śmierć. Długo byłam martwa. A teraz nie jesteś. Stąd zapach życia. Uniósł głowę i przycisnął wargi do moich ust. Zamierzałam odepchnąć go z większą siłą, ale ręce nie chciały mnie posłuchać. Jego usta odsunęły się o centymetr. Nie powinniśmy tu siedzieć zbyt długo powiedziałam. Dlaczego nie? Jest tak miło. Zwieże nocne powietrze przemieszane z aromatem gnijących śmieci. To piękne. Będą... Urwałam, gdy usłyszałam zbliżające się kroki i głos funkcjonariusza: Nie ma kontaktu wzrokowego. Dziewięciu nie żyje, zginęli niedawno. Callum spojrzał na mnie, zaskoczony liczbą, a ja wbiłam wzrok w ziemię ze strachu, że zobaczę odrazę na jego twarzy. Gotuj się do biegu szepnęłam mu do ucha. Sprawdzcie tam! krzyknął mundurowy. Buty zachrzęściły na żwirze, gdy ktoś szedł w naszą stronę. Wstrzymałam oddech, bojąc się poruszyć. Zadudniła pokrywa kontenera, uderzając o mur nad naszymi głowami. Zmieci szeleściły, gdy żołnierz je przegarniał. Czysto! zameldował. Odszedł, krzyki ucichły w dali. Callum uśmiechnął się szeroko, podrzucając mnie w ramionach, aż też się uśmiechnęłam. Dlaczego nie jestem zaskoczony, że wybrałaś dobrą kryjówkę? Mieliśmy szczęście powiedziałam, odpinając hełm i kładąc go na ziemi. Na ich miejscu nie szukałbym nas zbyt ambitnie. Nie wtedy, gdybym wiedział, że mam ciebie przeciwko sobie. Um... tych dziewięciu strażników... Chrząknęłam. Chciałam zapytać, czy jest przerażony, że zabiłam ich wszystkich ludzi, ale wcale nie wyglądał na przerażonego. Nie chciałam mu przypominać, że może jestem potworem, a nie kimś, kogo powinien całować. Wiem rzekł cicho. Musiałaś nas ratować. Uśmiechnęłam się z ulgą, powoli wypuszczając powietrze. Może gdybym się bardziej starała, mogłabym tylko ich poranić. Uznałam, że nie ma sensu mu tego mówić. Chciałbym coś zrobić, gdy będziemy w Austin powiedział, patrząc na mnie wielkimi oczami. Zobaczyć się z moją rodziną.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|