|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wÅ‚aÅ›nie skoÅ„czyÅ‚a przygotowywać Å›niadanie. Rebeka zdawaÅ‚a sobie sprawÄ™, jak trudne bÄ™dzie pożegnanie. ZastanawiaÅ‚a siÄ™, czy powinna tu jeszcze wrócić. Może byÅ‚oby lepiej dla wszystkich, gdyby zostaÅ‚a w Nowym Jorku. Przynajmniej w przyszÅ‚oÅ›ci nikt nie musiaÅ‚by cierpieć. Ona przede wszystkim. W kuchni Mitch graÅ‚ z Colbym w dzieciÄ™cÄ… ukÅ‚adankÄ™ z kart. - Rebeka, nie chcÄ™, żebyÅ› wyjeżdżaÅ‚a - odezwaÅ‚ siÄ™ chÅ‚opiec. - MuszÄ™ zjawić siÄ™ w biurze. Nie byÅ‚o mnie tam przez prawie trzy tygodnie. PomyÅ›laÅ‚a, że Greta i Colby również bÄ™dÄ… cierpieć, jeÅ›li zwiąże siÄ™ z ich ojcem. Taki zwiÄ…zek nie miaÅ‚ przyszÅ‚oÅ›ci, jeÅ›li Mitch marzyÅ‚ o domu peÅ‚nym dzieci. UÅ›ciskaÅ‚a ich na pożegnanie. Mitch pomógÅ‚ jej wsiąść do samochodu. Potem poprosiÅ‚ córkÄ™, żeby zajęła siÄ™ Colbym do jego powrotu. WÅ‚Ä…czyÅ‚ silnik i odjechali. Rebeka patrzyÅ‚a na dwójkÄ™ machajÄ…cych dzieci. MiaÅ‚y smutne miny. Nie mogÅ‚a zrozumieć, dlaczego czuÅ‚a siÄ™ tak, jakby je opuszczaÅ‚a. Przez chwilÄ™ chciaÅ‚a wszystko odwoÅ‚ać, wyjawić swoje uczucia, zostać i przekonać siÄ™, co z tego wyniknie. Jednak nie potrafiÅ‚a obciążać Mitcha wÅ‚asnymi problemami. MusiaÅ‚a poradzić sobie sama. PostÄ™powaÅ‚a tak od dzieciÅ„stwa. Mitch staraÅ‚ siÄ™ prowadzić niezobowiÄ…zujÄ…cÄ… rozmowÄ™, dopóki nie znalezli siÄ™ przy lÄ…dowisku. Cessna już czekaÅ‚a, z Wallym za 97 RS sterami. Mitch pomógÅ‚ Rebece wysiąść z samochodu. SpojrzaÅ‚ jej w oczy. - PomyÅ›l o nas czasem. - OczywiÅ›cie. Wiesz, Mitch... - zaczęła, przymykajÄ…c na chwilÄ™ oczy. - Gdy tu wrócÄ™, musi być inaczej. ZdaÅ‚ sobie sprawÄ™, że jeÅ›li nie ustÄ…pi, może jej już nie zobaczyć. - Jasne. JeÅ›li ci na tym zależy, bÄ™dÄ… nas Å‚Ä…czyć tylko sprawy sÅ‚użbowe. Jednak po zakoÅ„czeniu przygotowaÅ„ do kampanii, bÄ™dziemy mogli przekonać siÄ™, jak wiele nas Å‚Ä…czy. Nie miaÅ‚a czasu na odpowiedz. PodszedÅ‚ Wally, siÄ™gnÄ…Å‚ po bagaże i zaniósÅ‚ je do samolotu. - Powinnam już jechać, żeby zdążyć na lot z Denver. Mitch pochyliÅ‚ siÄ™ i delikatnie pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… na pożegnanie. - Przyjemnej podróży - powiedziaÅ‚, cofajÄ…c siÄ™ o krok. - Do zobaczenia, Mitch - szepnęła i ruszyÅ‚a w stronÄ™ samolotu. - Rebeka! - zawoÅ‚aÅ‚ za niÄ…. OdwróciÅ‚a siÄ™. - PamiÄ™taj, że w każdej sytuacji możesz na mnie liczyć. Rebeka byÅ‚a w Nowym Jorku już od tygodnia. WÅ‚aÅ›nie usiadÅ‚a za biurkiem w swoim eleganckim gabinecie. Przez lata byÅ‚o to dla niej najważniejsze. NadawaÅ‚o sens życiu. PracowaÅ‚a dniami i nocami, żeby to osiÄ…gnąć. Jednak teraz nie potrafiÅ‚a skupić siÄ™ na obowiÄ…zkach. ZastanawiaÅ‚a siÄ™, co robiÄ… Colby i Greta. Jak Mitch radzi sobie z ranczem i dziećmi? W koÅ„cu otrzÄ…snęła siÄ™ z zamyÅ›lenia. Pobyt w Wyomingu już siÄ™ skoÅ„czyÅ‚. Teraz musiaÅ‚a wrócić do rzeczywistoÅ›ci. 98 RS Zderzenie z rzeczywistoÅ›ciÄ… czekaÅ‚o jÄ… już po powrocie do domu. Poprzedniego dnia byÅ‚a rocznica Å›mierci jej matki. PojechaÅ‚a na cmentarz. Na grobie leżaÅ‚y kwiaty zamówione przez siostrÄ™. Natomiast dziÅ› Rachel zadzwoniÅ‚a z pytaniem, czy róże zostaÅ‚y dostarczone. Rebeka bardzo chciaÅ‚a odnowić serdeczne stosunki z siostrÄ…. Jednak skoÅ„czyÅ‚y rozmowÄ™ telefonicznÄ…, zanim zdążyÅ‚a wspomnieć Rachel o kÅ‚opotach ze zdrowiem. Dotychczasowe leczenie byÅ‚o tylko chwilowym rozwiÄ…zaniem. Jej lekarz nalegaÅ‚, by w ciÄ…gu najbliższych kilku miesiÄ™cy poddaÅ‚a siÄ™ zabiegowi usuniÄ™cia macicy. Rebeka nie zwierzyÅ‚a siÄ™ blizniaczce. Cóż, bÄ™dzie jak zwykle. Sama poradzi sobie ze wszystkim. PomyÅ›laÅ‚a o Mitchu i Å‚zy napÅ‚ynęły jej do oczu. MarzyÅ‚ o domu peÅ‚nym dzieci. Wielokrotnie o tym mówiÅ‚. Jak mogÅ‚aby wrócić do Wyomingu? Nie potrafiÅ‚aby ukryć uczuć wobec Mitcha i jego dzieci. JeÅ›li zdecydowaliby siÄ™ na zaÅ‚ożenie rodziny, nie potrafiÅ‚aby znieść jego rozczarowania. PotrzebowaÅ‚ mÅ‚odszej kobiety, która stworzy prawdziwy dom i da mu wiÄ™cej dzieci. RozlegÅ‚o siÄ™ pukanie do drzwi. Brent wkroczyÅ‚ do pokoju. Tym razem bez nieodÅ‚Ä…cznego uÅ›miechu. - Cześć, Beck, musimy pogadać - oznajmiÅ‚. ZajÄ…Å‚ krzesÅ‚o i wyciÄ…gnÄ…Å‚ przed siebie dÅ‚ugie nogi. - Na czym polega problem? - spytaÅ‚a, przestawiajÄ…c swoje krzesÅ‚o za biurko. - Nie wiem, czy można nazwać to problemem. Co powiesz na to, żeby wrócić do Wyomingu? 99 RS ZesztywniaÅ‚a. - Brent, daj spokój. Wiesz, że nie mogÄ™. Nie wtajemniczaÅ‚a go w szczegóły. Jednak daÅ‚a do zrozumienia, że miaÅ‚a osobiste powody, by tam nie wracać. - Teraz zajmujÄ™ siÄ™ kampaniÄ… dla Newmana. ObiecaÅ‚eÅ›, że przejmiesz ode mnie promocjÄ™ woÅ‚owiny. Brent uniósÅ‚ dÅ‚oÅ„. -I przejmÄ™... przejÄ…Å‚bym, ale Mitch Tucker inaczej to sobie wyobraża. Chce tylko ciebie. Rebeka wzięła gÅ‚Ä™boki oddech, żeby opanować irytacjÄ™. - Nie jestem mu potrzebna do zakoÅ„czenia tej sprawy. Brent byÅ‚ wyraznie zakÅ‚opotany. - Tucker zwróci siÄ™ do innej agencji, jeÅ›li nie dokoÅ„czysz projektu. Przynajmniej tak zagroziÅ‚. - RzeczywiÅ›cie może to zrobić? - Nasz dziaÅ‚ prawny twierdzi, że tak. Dlaczego Mitch robi mi coÅ› takiego? - pomyÅ›laÅ‚a. Może byÅ‚ tak przyzwyczajony dostawać wszystko, co zamarzyÅ‚, a teraz uznaÅ‚, że sprawy miÄ™dzy nimi nie zostaÅ‚y zakoÅ„czone. Cóż, ona uważaÅ‚a inaczej. - Zgoda. PojadÄ™, ale nie znoszÄ™, gdy zmusza siÄ™ mnie do czegoÅ›. - Zwietnie. Jestem ci wdziÄ™czny - powiedziaÅ‚, wstajÄ…c. - SÅ‚uchaj, to tylko kilka tygodni. Gdy wrócisz, urzÄ…dzimy powitalne przyjÄ™cie. - JeÅ›li dożyjÄ™ - mruknęła pod nosem. 100 RS - Podejrzanie ostro protestujesz - powiedziaÅ‚, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ jej badawczo. - Gdybym ciÄ™ nie znaÅ‚, pomyÅ›laÅ‚bym, że wpadÅ‚ ci w oko ten kowboj z Wyomingu. - Bzdura - zaprzeczyÅ‚a pospiesznie, choć nie potrafiÅ‚a zapomnieć Mitcha nawet na chwilÄ™. 101 RS ROZDZIAA SIÓDMY - WróciÅ‚am, jak sobie życzyÅ‚eÅ› - oÅ›wiadczyÅ‚a Rebeka, wchodzÄ…c do gabinetu Mitcha. RzuciÅ‚a na biurko teczkÄ™ z dokumentami. Mitch uniósÅ‚ wzrok, jakby byÅ‚o mu to zupeÅ‚nie obojÄ™tne. Jednak byÅ‚o dokÅ‚adnie na odwrót. Rebeka wylÄ…dowaÅ‚a przed półgodzinÄ…. WiedziaÅ‚ o tym, ale wysÅ‚aÅ‚ Wally'ego, by przywiózÅ‚ jÄ… do domu. PoprosiÅ‚ GretÄ™, by pomogÅ‚a jej siÄ™ rozpakować. KazaÅ‚ skÅ‚amać, że ma pilnÄ… rozmowÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|