|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kiedyś przeżyli. Odtworzyła ją z taką wyrazistością, że nadal czuła ręce Rafe'a na piersiach. W kominku wciąż palił się ogień, niewielki, ot tyle, by dawać trochę miłego światła, a nie podnosić temperatury w letnią noc. Powiew wiatru uchylił drzwi na balkon. Powietrze było ciężkie od wilgoci, zapowiedz nadchodzącej burzy. Na nogach i rękach Sarah pojawiła się gęsia skórka. Miała kilka ładnych piżam, ale celowo wzięła swoją ulubioną spraną koszulkę z logo plażowego festiwalu muzycznego. R L T Jej ciało było nadwrażliwe, sutki stwardniały. Wszystko dlatego, że w głębi mieszkania jest Rafe, a ona pragnie go z równą siłą co przed laty. Nic się nie zmieniło. Przez czternaście lat wmawiała sobie, że ich związek to była burza hormonalna charakterystyczna dla okresu dojrzewania - ot, pierwsze koty za płoty. Jednak po pocałunkach na plaży była pewna, że między nimi istnieje głęboki seksualny magnetyzm, którego z nikim innym nie doświadczyła. Mówiąc krótko, są dla siebie stworzeni. Rafe zrobił pierwszy krok. Teraz kolej na nią. Nie mógł usiedzieć w miejscu. Wiedział, że nie ma to nic wspólnego z czasem spędzonym w bezruchu przed komputerem, tylko z Sarah śpiącą w jego łóżku. Machinalnie bawił się małym dziecięcym samochodzikiem. Porsche, jego talizman. Czarna farba już oblazła, ale zabawka miała czternaście lat, a on stale nosił ją przy sobie. Może to z jego strony wiara w zabobony, ale nie był w stanie wyrzucić tego drobiazgu. Przywiązał się do niego i przypisywał mu szczególne znaczenie. Na przykład teraz samochodzik był dowodem, jak wielką rolę odgrywa Sarah w jego życiu. Zdecydowanie za dużą. Błyskawica rozdarła nocne niebo nad Pacyfikiem, spłynęła jasną strugą prosto do oceanu. Kilka sekund pózniej rozległ się huk pioruna. Noc była ciężka od wilgoci i pytań, na które nie ma odpowiedzi. Powinien być szczęśliwy, że sprowadził ją pod swój dach, tymczasem myśl o włamaniu do jej domu napełniała go niepokojem. Jakby wciąż jej coś groziło. Nawet prysznic nie pomógł mu się zrelaksować. Zaczęli się umawiać, gdy pewnego razu zobaczył Sarah, jak wsiada po pracy do autobusu. Uznał, że w nocy to niezbyt bezpieczny środek transportu i następnego dnia zaproponował jej podwiezienie. Nie zamierzał z nią chodzić, nie miał czasu i pieniędzy na dziewczyny. Jednak ona wśliznęła się do jego auta i równie zręcznie do jego serca. Tak zaczęli pięciomiesięczny związek, który na dobre nigdy się nie skończył, bo zawsze o niej myślał. - Rafe? - Przez chwilę nie był pewien, czy to głoś z jego wspomnień, czy Sarah z krwi i kości. R L T Stała w przeszklonych drzwiach, widocznie przeszła przez taras. Zacisnął samochodzik w dłoni. Kolejna błyskawica i znowu huk. Powietrze wydawało się przesycone elektrycznością, ale może to wrażenie wywołane było obecnością kobiety. Miała luzny podkoszulek odsłaniający jej długie nogi w całej okazałości. Jej piersi wyraznie rysowały się pod cienką bawełną. Były jak ciężkie soczyste owoce. Ręce same się do nich wyciągały. Spuścił wzrok. - Nie możesz spać? - spytał, ukrywając swój talizman pod dokumentami. Pokręciła głową. Piersi zafalowały. Wyciągnął nogi i chwycił rękami oparcie fotela, by się nie poderwać i nie wziąć jej w ramiona. Każda pozycja wydawała się udręką. - Burza mnie obudziła. - Podrapała się w stopę palcami drugiej nogi. - Masz piękne mieszkanie. Patrzył na nią zaborczo. Może unieruchomić ręce i nogi, ale przynajmniej oczom pozwoli szaleć. - Zgaduję, że nie do końca ci się podoba? - Skąd wiesz? - Jest urządzone na pokaz, bez charakteru - wyliczał na palcach - nie ma ogródka i nie jest typowym jednorodzinnym domkiem. - Wybrałeś je, bo jest odwrotnością twojego domu rodzinnego? Czy to rodzaj demonstracji? Kupił to mieszkanie, bo jego mamie podobałby się widok na ocean. Ale nie chciał teraz o tym mówić. - Było dostępne od zaraz i można się nim popisywać - odparł cynicznie. - Chciałem zrobić wrażenie na innych. - Podniósł dzbanek z wodą, zagrzechotały w nim kostki lodu. - Napijesz się? - Mam niską tolerancję na alkohol. Oboje coś na ten temat wiemy - wykręciła się, a on nie sprostował, że to zwykła woda mineralna. Niech myśli, co chce. R L T - Miałaś osiemnaście lat i byłaś grzeczną dziewczynką, więc nie trzeba było wiele alkoholu, żebyś się wstawiła. - To oczywiste, że robiła aluzję do nocy po balu. - Od tej pory mdli mnie na sam widok ponczu - westchnęła Sarah. - A wieczorem do kolacji wypiłam sporo wina, na dzisiaj dosyć. - Oparła się o biurko. - Co właściwie robisz sam, w nocy? Gdyby jej nie znał, podejrzewałby, że próbuje go uwieść.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|