|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kanałem La Manche. Rodzice pragnęli uczynić z niego księdza, co w życiorysach korsarzy francuskich było prawidłowością (Duguay-Trouin, Forbin i in.). Mając 14 lat zwiał z kolegium w Dinan i zaciągnął się na mały statek kabotażowy Czapla", płynący do Kadyksu. Ojciec i matka uznali go za zakałę rodziny". Był to pierwszy i najskromniejszy z przydomków, których nie szczędzono Robertowi przez kilkadziesiąt lat i które miały swój udział w tym, że przeszedł do historii jako największy z korsarzy w dziejach Francji. Jego sława zaćmiła wszystkie inne gwiazdy francuskiej czarnej flagi, w tym takie znakomitości jak Bart, Forbin, Cassard, Duguay-Trouin, Souville, Durertre, Hermitte, Angenard czy Pellot. Na Czapli" Surcouf zetknął się z wysiłkiem, wyrzeczeniem i z opowieściami starych marynarzy, rozbudzającymi miłość do tropików i dalekich rejsów. W rok pózniej (1787) zamusztrował się na Aurorę" kapitana Tardiveta, który był dostawcą czarnych niewolników dla plantatorów z Ue-de- France (Mauritius) i Ile-de-Bourbon (Reunion). Tardivet, przyjaciel rodzinny, w przeciągu kilku lat nauczył chłopca wszystkiego, co było potrzebne, by dowodzić okrętem i poruszać się po Oceanie Indyjskim z zamkniętymi oczami. Nauczył go też robić kokosowe interesy na handlu żywym towarem. Gdy Aurora" rozbiła się u wybrzeży Mozambiku i gdy 400 skutych pod pokładem Negrów wyło idąc na dno, młodemu Surcoufowi nie drgnęło sumienie. Tego też nauczył go kapitan Tardivet. 3 W roku 1792 Surcouf usamodzielnił się. Potrzebujący wciąż nowych dostaw plantatorzy dali mu Kreola" bryg przystosowany do przewozu niewolników. Co prawda władze rewolucyjnej Francji zniosły niewolnictwo i zabroniły handlu ludzmi, lecz Paryż był daleko, a obszarnicy z wyspy dobrze płacili za każdą parę rąk do pracy. W zatoce Ile-de-Bourbon na pokład Kreola" wtargnął komisarz Komitetu Ocalenia Publicznego i chociaż Surcouf zdążył wyładować 76 nocą kompromitujący go towar", liczba obciążających dowodów (kajdany, ładownie) była aż za duża. Aresztowany Robert poprosił o małą zwłokę na zjedzenie śniadania, do którego zaprosił też zaskoczonego uległością komisarza. Gdy po posiłku przedstawiciel władzy wyszedł na pokład, ujrzał z przerażeniem, iż statek jest na pełnym morzu. U wybrzeży Czarnego Lądu Surcouf spokojnie załadował nową partię niewolników, z którymi zamknął w cuchnącej ładowni niefortunnego komisarza. Pobyt wśród pańskich przyjaciół, Negrów, skruszy pana nieco drwił bezczelnie. I wkrótce, ku uciesze załogi, komisarz błagał o wypuszczenie, zapewniając, iż nie ma najmniejszych zastrzeżeń do konduity kapitana. Opisane wydarzenie jest autentyczne, wszelako jest to autentyk z gatunku be". Jak natomiast wiadomo, do propagandowych sylwetek bohaterów narodowych o wiele bardziej pasuje gatunek cacy". Dlatego też w popularnej we Francji, beletryzowanej biografii Surcauf-król korsarzy, napisanej przez Jeana Olliviera, Surcouf relacjonując swą karierę powiada: Potem ofiarowano mi dowództwo Kreola... ale zmieńmy temat". Zmienianie tematu to ulubiona zagrywka apologetów, na równi z fałszowaniem faktów historycznych. Robert dokonał zmiany w swym życiu po kilku latach, gdy brudny proceder zbrzydł mu. Nie dlatego, że był brudny, lecz że był nudny. Nasz Malończyk nienawidził monotonii jak sztilu marzyło mu się korsarstwo, poprosił więc władze Ile-de-France o list kaperski. Odmówiono mu. Gubernator Malartic miał wystarczającą liczbę korsarzy, wyspa natomiast cierpiała na brak żywności i Surcouf, chcąc nie chcąc, musiał popłynąć po nią na Seszele 180-tonową, uzbrojoną w cztery działa Emilią". Płynął z rozkazem unikania awantur i przyjmowania wyłącznie walki obronnej. Walkę obronną Surcouf rozumiał w tak dowcipny sposób, że już 19 stycznia 1796 roku broniąc się" zdemolował konwój czterech statków brytyjskich wiozących ryż w kierunku ujścia Gangesu, po czym przeniósł swoje działa na zdobyty bryg, który nazwał Cartier". W kilka dni pózniej obronił się" przed Dianą", zdobywając 6 tysięcy nowych skrzyń ryżu, i ruszył na spotkanie następnej przygody. 29 stycznia 1796 roku obserwator Cartiera" dostrzegł na horyzoncie duży okręt. Byl to należący do angielskiej Kompanii Wschodnio-Indyjskiej Tryton". Surcouf natychmiast zdecydował się na atak i uprzedził załogę, że wchodzą na najlepszą drogę do angielskich pontonów, jeśli jednak zdarzy się cud i zwyciężą staną się bogaczami. Miał 18 77 ludzi przeciw 150 i 4 działa przeciw 32! Zakrawało to na samobójstwo, lecz desperackie vaincre ou perir" było w stylu epoki, a styl tworzyli tacy jak Surcouf. Dla zmylenia przeciwnika Francuzi wciągnęli na maszt brytyjską flagę pilotażową i bez kłopotów zbliżyli się do Trytona". Niczego nie przeczuwający Anglicy rzucili liny na pokład Cartiera" i w tym samym momencie na maszcie francuskim pojawiła się trójkolorowa bandera, a sześciu zuchów Surcoufa skoczyło na rufę Trytona". Sześciu! Zanim korsarze dokładnie sczepili oba okręty tych sześciu wspaniałych musiało wytrzymać cały napór Brytyjczyków. W chwilę potem reszta załogi Cartiera" runęła ze swym dowódcą na pokład wroga i zanim Anglicy otrząsnęli się z zaskoczenia Surcouf zastrzelił dowódcę Trytona". Strzały działowe Anglików przenosiły nad niskim pokładem brygu (część strzelnic korsarze oślepili" drewnianymi łatami), a z pokładu Cartiera" pozostali tam kucharz i chirurg okrętowy razili celnymi strzałami nieprzyjacielskich kanonierów. Robert dwoił się i troił. Był wszędzie i mordował ze straszliwą wprawą. Chryste, to diabeł!" krzyczeli uciekający przed nim Anglicy. Zabił kilkunastu wrogów, w tym zbyt bystrego majtka, który na swoje nieszczęście nie tylko pierwszy dostrzegł, że Francuzów jest garstka, ale jeszcze próbował zwrócić na to uwagę kolegów. Tylko raz nad załogą Cartiera" zawisło śmiertelne niebezpiecze-czeństwo gdy grupa Anglików wymierzyła w stronę korsarzy działo naładowane kartaczami. Surcouf zdążył ich jednak wybić za pomocą granatów. Francuzów ogarnął szał walki. Systematycznie eksterminu-jąc wrogów posuwali się w głąb okrętu. Mimo olbrzymiej przewagi liczebnej Anglicy nie byli w stanie stawić skutecznego oporu zaskoczenie, impet uderzenia i śmierć dowódcy zupełnie ich załamały. W ich rękach pojawiły się białe chusty i w kilka dni pózniej Courrier de Ma-dras" mógł już donieść o nadzwyczajnym humanitaryzmie Surcoufa w obchodzeniu się z jeńcami. Jeńców tych załadował Surcouf na Dianę" i po zainkasowaniu od nich 30 tysięcy rupii okupu oraz przysięgi, iż nie będą walczyć przeciw Francji, puścił wolno. To fantastyczne, a zupełnie tanie zwycięstwo (wśród załogi Cartiera" był tylko jeden zabity i jeden ranny) wywołało w Anglii szok i przyniosło Surcoufowi sławę króla korsarskiego rajdu". W Port-Louis na Ile-de-France tłum witał go radośnie w dniu 10 marca 1796 roku. Robert spełnił swe zadanie przywiózł ryż, mnóstwo ryżu. Jednakże gubernator Malartic, tytułem represji za przekroczenie przez Surcoufa obronnych kompetencji, skonfiskował cały łup (wraz z pryzami) na rzecz Republiki. Rozwścieczony Surcouf udał się w grudniu tegoż roku statkiem genueńskim do Kadyksu, a stąd do Paryża po sprawiedliwość. Dyrek-torialna Rada Pięciuset w specjalnym ukazie podkreśliła jego zasługi 78 i wychodząc z założenia, że w trakcie toczącej się wojny każdy statek handlowy ma prawo być uzbrojony i działać według uznania przeciw wrogom Republiki", rozkazała zwrócić mu równowartość zdobyczy: 1 700 000 liwrów. Mając na uwadze kłopoty finansowe Republiki Robert wziął z tego tylko 660 tysięcy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|