|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
planowy termin odlotu. Pod pretekstem szacowania liczby spodziewanych widzów szukał anomalii: statków kierowanych niespodziewanie do stacji albo takich, które nie figurowały w rejestrach centrum kontroli, niespodziewanych oddelegowań oddziałów żołnierzy - czegokolwiek, co sugerowałoby, że zostali namierzeni. Dash miał nadzieję, że dzięki graniczącemu z paranoją zamiłowaniu Imperium do utajniania wszystkiego, co zakłócało komunikację, i wprowadzaniu w życie rozmaitych sekretnych planów D'Vox był trzymany w nieświadomości co do wszelkich działań leżących poza jego kompetencjami. Wszystko wskazywało na to, że facet nie jest zbytnim miłośnikiem protokołu i regulaminów -jeśli oczywiście można go było oceniać po wyglądzie. Jego zdecydowanie lekceważące podejście do stroju mogło świadczyć o tym, że przełożeni mieli opory przed powierzaniem mu ważnych informacji. Kolczasta, Mel i Nik wyruszyli na obchód tej części konstrukcji, która miała zostać wcielona do show jako fragment scenerii, a tymczasem Oto pilnował droidów, wyładowujących sprzęt z pokładu Sokoła Millenium". Han gdzieś zniknął, a Dash był dziwnie pewien, że przemytnik zapuścił się w czeluści najbliższego sektora rozrywkowego stacji. D'Vox nie był zbytnio zadowolony, że jego gość życzy sobie spacerować w towarzystwie swojej ochrony, ale jedynym jego komentarzem do tej sytuacji było zapewnienie Javul: - Jesteś przy mnie całkowicie bezpieczna, moja droga. Nie potrzebujesz żadnych najemnych mięśniaków. Moje mięśnie w zupełności wystarczą żeby cię obronić. - Dla podkreślenia swoich słów naprężył imponujący biceps. Jakby się domyślała, że Dash przewrócił na te słowa oczami, artystka zerknęła na niego przez ramię i skrzywiła się zabawnie. Na ten widok Rendar wybuchnął głośnym śmiechem, co z kolei naraziło go na nieprzychylne spojrzenie D'Voksa. - Eee, przepraszam - bąknął zmieszany Rendar. - Eaden właśnie opowiedział mi kawał. - Coś podobnego - zdziwił się dowódca stacji. - Niby kiedy Nie słyszałem, żeby się odzywał. - Wczoraj. - Dash wzruszył ramionami. - Dopiero teraz załapałem. Wycieczka była bardzo pouczająca. Dzięki niej Dash zyskał dość dobre rozeznanie w rozkładzie pomieszczeń w module kontrolnym, który - jak wiedział - miał przełożenie na nieco mniejszą skalę w innych skupiskach zbiorników. W ogromnej pionowej wieży mieściły się kwatery załogi i gości, pomieszczenia socjalne i centra dowodzenia. Zbiorniki były z nią połączone siecią platform, kładek i konstrukcji, które otaczały wieżę i prowadziły od niej we wszystkich możliwych kierunkach. Zgodnie z przypuszczeniem Javul pomosty i rusztowania można było dowolnie wydłużać i łączyć ze zbiornikami i modułami mieszkalnymi w rozmaite konfiguracje. Pytanie brzmiało: czy Javul Charn zdoła przekonać Arna D'Voksa, żeby je dla niej ustawił w pożądanej pozycji? Po krótkiej inspekcji centrum sterowania i kontroli - a przy okazji podziwianiu z umieszczonego na samym szczycie wieży mostka konstrukcji stacji - przeszli na tereny mieszkalne, gdzie przez jakiś czas przechadzali się szerokimi alejami, mijając sklepy, restauracje, kluby i lokale rozrywkowe. Javul i D'Vox szli na przedzie grupy, pogrążeni w cichej rozmowie, a Dash i Eaden kroczyli za nimi, zamykając pochód. D'Vox właśnie powiedział coś, co wzbudziło u Javul wybuch Strona 95 MICHAEL REAVES MAYA KAATHRYN Bohnhoff - mroczne gry.txt fałszywego - bez dwóch zdań - śmiechu, kiedy zbliżył się do nich ubrany w sposób jeszcze mniej oficjalny niż dowódca człowiek i zatrzymał ich pochód. - Musimy porozmawiać - odezwał się do D'Voksa, obrzucając Javul taksującym spojrzeniem. Dash i Eaden jak na komendę przyspieszyli kroku. Oficer prawie dorównywał D'Voksowi wzrostem, ale brakowało mu jego imponującej postury. Był potężny, ale niezbyt umięśniony, o szopie kasztanowych włosów, niechlujnej brodzie i szalonym błysku w brązowych oczach. Patrzył na Javul w sposób, który kazał Dashowi odruchowo sięgnąć do kabury. - Nie wiem, czy zauważyłeś - zbeształ podwładnego D'Vox - ale jestem właśnie zajęty oprowadzaniem naszego gościa po stacji. ~~ To pilne - warknął oficer, przenosząc wzrok z D'Voksa na Dasha i Eadena. Jego wargi wykrzywił dziwny grymas. D'Vox westchnął, jakby jego cierpliwość była na wyczerpaniu - To mój szef ochrony, Red Rishyk - przedstawił Javul oficera. - Musisz mu wybaczyć. Jest wyjątkowym służbistą. Rishyk pozwól, że ci przedstawię... - Tak, wiem, kim ona jest - mruknął Rishyk, wyraznie zniecierpliwiony. - Musimy porozmawiać. D'Vox odwrócił się w stronę artystki. - To nie potrwa długo - zapewnił ją. - Może zaczekasz na mnie w kantynie, moja droga? - Wskazał po drugiej stronie alei krzykliwie udekorowany lokal, z którego dochodziły dzwięki głośnej muzyki. - Ależ oczywiście - przytaknęła skwapliwie Javul i ruszyła do wskazanego miejsca tanecznym, rozkołysanym krokiem. Dash i Eaden poszli za nią. W kantynie było tłoczno, a każdy ze stolików mógł pomieścić jednego albo dwoje klientów - nawet trójkę, jeśli odpowiednio się stłoczyli. Dash uznał, że dadzą radę usadowić się przy jednym z nich. Wypatrzył wolny stołek i przysunął do wskazanego przez Javul stolika. Bez wątpienia wybrała go ze względu na lokalizację - znajdował się tuż obok barierki tarasu; mieli stąd dobry widok na ulicę, dzięki czemu mogli obserwować - a może nawet słyszeć - wymianę zdań między D'Voksem a jego szefem ochrony. Prawdę mówiąc, nie wyglądała ona na swobodną pogawędkę. Dash zastygł w bezruchu i wytężył słuch. Miał szczerą nadzieję, że tematem rozmowy nie są Javul i jej świta. Zerknął na Eadena. który nie patrzył co prawda w stronę mężczyzn, ale z pewnością węszył", używając do tego tańczących pozornie od niechcenia w powietrzu macek. - Jak tam? - zagadnął Nautolanina. - Nic, czego byś sam nie wyczuł - mruknął Vrill. - Rishyk jest podniecony i z jakiegoś powodu wzburzony. Gdybym jednak mial zgadywać, D'Vox zapewniłby nas pewnie, że to u niego normalne. - Nie wiesz, czemu gość jest taki podminowany? - spytał Dash. - Albo co spowodowało jego wzburzenie? Javul skrzywiła się kwaśno.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|