|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
doradzam zmianę lektury na ambitniejszą – dodał uszczypliwie. Kiedy zobaczył, jak spłonęła rumieńcem, pożałował swojego ciętego języka. Niestety, było już za późno; uraził ją niepotrzebnie. – Masz prawo robić i myśleć, co chcesz – odparła chłodno. – Jeszcze kawy, panie Traverne? Z jednej strony był jej wdzięczny, że postanowiła nie drążyć kłopotliwego tematu, z drugiej, za wszelką cenę chciał podreperować swój wizerunek w jej oczach. Targany sprzecznymi uczuciami, uciekł do jedynej znanej mu formy obrony, czyli ironii. – Widziałaś mnie nago. Myślę, że możesz sobie darować ten formalny ton i wreszcie przestać zwracać się do mnie per „pan”. Kit, która udawała pochłoniętą obsługą tostera, odwróciła się natychmiast i spojrzała mu ze złością prosto w oczy. – Miałeś na sobie ręcznik! Poza tym potrafię sobie znaleźć ciekawsze zajęcia niż ekscytowanie się twoją nagością. – Niewątpliwie, ale co ci szkodzi, że podbuduję swoje nadwątlone ego przekonaniem, że w wolnych chwilach rozmyślasz o moim nagim ciele? – Jesteś niemożliwy! – zawołała, dając upust frustracji. – Już to słyszałem. – Hal uśmiechnął się tryumfalnie. – W takim razie proponuję zakończyć tę bezsensowną rozmowę i skupić się na śniadaniu. – Przecież ty nie jadasz śniadań – zauważył z miną niewiniątka. Kit sapnęła gniewnie i odgarnęła opadający co chwila na jej twarz rudy kosmyk. – Chyba będę zmuszona się posilić, żeby wytrzymać z tobą cały dzień! Hal pogratulował sobie w duszy, choć nie do końca zdawał sobie sprawę, dlaczego się cieszy, że potrafi wyprowadzić słodką Kit z równowagi. Skoro nie wpatrywała się w niego z cielęcym zachwytem, jak inne kobiety, przynajmniej zmusił ją do skupienia na nim uwagi. – Postaram się więcej cię nie złościć, aniele, ale nie odmawiaj biednemu inwalidzie nielicznych chwil radości. Chyba że masz serce z kamienia... – Zerknął na nią znad kubka. – Biednemu inwalidzie? – Przecież jeżdżę na wózku. Hal nachmurzył się nagle, kiedy zdał sobie sprawę, że naprawdę utknął unieruchomiony w domu i potrzebuje asysty w najprostszych życiowych czynnościach. – Uwierz mi, aniele, gdyby nie ten przeklęty gips, złapałbym cię z łatwością i pokazałbym ci, jak całują prawdziwi mężczyźni. Wyobraźnia natychmiast podpowiedziała mu ciąg dalszy, którym jednak nie podzielił się z Kit. Pocałunek, z pewnością by mu nie wystarczył... – Przecież już mi pokazałeś... – Pamiętasz jednak! Masz ochotę na powtórkę? – Nie, dziękuję, ale mam nadzieję, że odmowa nie zrani twego wrażliwego ego – odgryzła się Kit. – Nie chciałabym w żaden sposób spowalniać twojego powrotu do pełni zdrowia i formy. Zajmiesz się wtedy czarowaniem licznej rzeszy wpatrzonych w ciebie jak w obraz pań, a mnie dasz spokój. Zanim Kit odwróciła się, żeby wyjąć chleb z tostera, Hal dostrzegł, jak uśmiecha się szeroko, z psotną satysfakcją i błyskiem w oku. W końcu miała ostatnie słowo, a on znowu nie wiedział, co powiedzieć, skonstatował z niezadowoleniem. Wizyta pielęgniarki rozwiała obawy Kit co do konsekwencji niefortunnego upadku Hala: noga goiła się dobrze, a pacjent, zdaniem zażywnej pracownicy przychodni, dochodził do siebie nadspodziewanie szybko. Tuż po wizycie Henry oświadczył, że przed lunchem musi popracować i zamknął się w gabinecie, dając Kit parę godzin wolnego. Po tym, jak odgryzła mu się skutecznie przy śniadaniu, Hal zamilkł na dobre. W głębi duszy brakowało jej jego zaczepek, zwłaszcza flirtu, od którego robiło jej się gorąco i przyjemnie. I właśnie dlatego powinnam się cieszyć, że nie dałam się wciągnąć na grząski grunt, pomyślała ponuro. Przecież na pewno żartował, kiedy twierdził, że chciałby ją pocałować jeszcze raz... Sprawdzał ją, testował, z nudów, dlatego, że nie okazywała otwarcie zainteresowania nim jako mężczyzną. Jednym słowem zabawiał się. W normalnych okolicznościach nigdy nie zwróciłby na nią uwagi. Na zdjęciach w kolorowych tygodnikach widziała go w towarzystwie najpiękniejszych kobiet w kraju. Zresztą, wcale jej nie zależało, żeby podobać się mężczyźnie, który cały czas się puszył i musiał coś udowadniać całemu światu. Jej przyszły partner nie będzie się musiał przeglądać w oczach innych, ponieważ ona pokocha go za to, jakim jest człowiekiem, z wadami i niedoskonałościami, bezwarunkowo, a nie za umiejętność zarabiania pieniędzy czy osiągania rozlicznych sukcesów na każdym polu. Zdziwiła się bardzo, kiedy kilka minut po tym, jak zamknął się w gabinecie, Hal wezwał ją do siebie. Zapukała, po czym weszła do pokoju wypełnionego po sufit dowodami osiągniętych przez gospodarza sukcesów: statuetki nagród przemysłu muzycznego, medale i puchary za zwycięstwa i uczestnictwo w przeróżnych sportowych zawodach i wydarzeniach... Jedyny ludzki akcent w tym miejscu stanowiło oprawione w ładne ramki zdjęcie Sam oraz... kalendarz ze zdjęciem skąpo ubranej blondynki o bujnym biuście. Kit uśmiechnęła się pod nosem. – Musisz być dumny ze swoich osiągnięć – powiedziała pogodnie, kiedy zauważyła, że Henry wpatruje się w nią uważnie, jakby chciał wyczytać z jej miny, czy puchary, medale i kalendarz zrobiły na niej oczekiwane wrażenie. Jej komentarz, niestety, wywołał reakcję odwrotną do oczekiwanej. Hal naburmuszył się. – Są inne rzeczy, na których bardziej mi zależy – odparł, wzruszając ramionami. – Jakie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|