|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
własną bojazliwość. A co do uwag Heppy dotyczących przepowiadania przyszłego męża... cóż, Prudencja miała inne zdanie. Gdyby połknęła naparstek soli, miałaby tylko okropny ból brzucha. A co do lustra... Przechodząc obok niego, rzuciła okiem na lśniącą taflę. Nicholas odwzajemnił jej spojrzenie. ROZDZIAA TRZYNASTY Prudencja odruchowo zakręciła się w kółko, spodziewając się ujrzeć Nicholasa z tyłu, za sobą. Lecz korytarz był pusty. Przestraszona zamknęła oczy. Coś musiało się jej przywidzieć. Z wolna zebrała się na odwagę i znów zerknęła w lustro. Zobaczyła wyrazne odbicie Nicholasa - zmierzwione włosy i złociste oczy wpatrzone w nią uważnie. Pochyliła się, by przybliżyć świecę do lustra. Wizerunek był tak wyrazny, jakby ktoś przykleił zdjęcie do lustra. - Heppy! - szepnęła rozpaczliwie. - Heppy tu nie ma - odparł niski głos. Prudencja wrzasnęła i odwróciła się, przyciskając dłoń do serca. Ze zgrozą ujrzała unoszącą się w powietrzu maskę z dyni, wykonaną przez Heppy. Sekundę pózniej dostrzegła Nicholasa, tym razem prawdziwego. Stał i trzymał wielką dynię. Przez otwór wycięty w owocu emanował blask świecy, który podkreślał wystające kości policzkowe i szczękę Nicka, a jednocześnie rzucał cień na jego oczy i włosy. - Skąd się tu wziąłeś?! - spytała, ledwo dysząc. 105 R S - Miałem nadzieję, że ty mi powiesz. - Uniósł lampion wyżej, by poświecić w jej kierunku. Dostrzegła jego zmrużone oczy, gdy lustrował ją od stóp do głów. - Hepzibah zadzwoniła i powiedziała mi, że musi iść do Dazów zaopiekować się ich synkiem, bo Kristie dostała bólów porodowych i Tim odwiózł ją do szpitala. Twoja ciotka prosiła mnie, abym natychmiast tu przyszedł, mówiła, że mnie potrzebujesz, ale odłożyła słuchawkę, nim zdążyłem o cokolwiek zapytać. - Och! Jak ona mogła! - oburzyła się Prudencja. Co za kombinatorka z tej Heppy! Sprytna ciotunia wiedziała, że Pru będzie jej szukać, gdy przekona się, że wróżba z lustrem to lipa i jak zwykle pomyślny zbieg okoliczności pomógł Heppy uniknąć konsekwencji. Mimo to Prudencja już czuła, jak wściekłość na ciotkę powoli zamienia się w irytację. Rankiem będzie pewnie śmiać się z kawału, jaki sprawiła jej Heppy. Nade wszystko cieszyła się, że wróżba okazała się sztuczką, że nie istnieje żadne magiczne zwierciadło, a Nicholas jest przy niej, więc jest bezpieczna. Spojrzała na niego, by mu to powiedzieć, lecz nie mogła wydobyć z siebie ani słowa, bo... nagle przestała czuć się bezpieczna. Znowu ujrzała w jego oczach pożądanie, spojrzenie, od którego ogarniało ją gorąco od czubka głowy po koniuszki palców u nóg. Ledwie parę minut wcześniej łaknęła światła, lecz teraz czuła się zupełnie bezbronna w nikłym blasku płomienia, bo dostrzegała nietajoną namiętność na twarzy Nicholasa. Odruchowo ściągnęła spiczasty dekolt koszuli nocnej. Nicholas zauważył jej ruch i drżący blask świecy na ścianie. Oczarował go jej widok w łagodnym świetle. Był to widok, o jakim marzył latami, jaki zawsze wiązał z ich przyszłą nocą poślubną. Koszula była wykonana z cienkiej, białej bawełny, zdobiona skromnie koronką przy obrąbku i dekolcie. Lekki materiał zakrywał ciało dokładnie, ale nie mógł ukryć krągłości bioder, szczuplutkiej talii i drobnych sutek. 106 R S Jego wzrok błądził w tym miejscu, po czym wolno powędrował w górę, by napotkać oczy - wielkie, o zrenicach tak rozszerzonych, że prawie nie było widać tęczówek. Włosy opadały na jej ramiona ciemną chmurą, podkreślając za- lotną twarzyczkę, a usta miała różowe niczym kwiat. Ruszył ku niej, a jej dolna warga zadrżała, zanim ją przygryzła. Poczuł lekkie ukłucie w sercu, widząc lęk i niepewność w jej oczach. - Prudencjo - odezwał się - nie bój się. To tylko ja. Wyciągnął rękę. Ona zawahała się, po czym - ku jego wielkiej uldze - ich dłonie połączyły się. Delikatnie pociągnął ją i podeszła bliżej. Pochylił się i zdmuchnął jej świecę, płomień zamienił się w spiralę dymu. Wtedy objął Pru mocno ramionami. Ona też przytuliła go do siebie. Schylił głowę i wdychał słodkawy zapach dymu z jej włosów. Prudencja czuła mocne bicie jego serca. W odpowiedzi jej serce zaczęło bić szybciej. Przez chwilę stali tak nieruchomo w korytarzu. W domu panował mrok i cisza. Nick odsunął się nieco. Czuła, że patrzy na nią, lecz jego twarz była spowita cieniem. . - Nie boisz się, prawda? - zapytał. Jego głos brzmiał kojąco, lecz ramię zaciskało się władczo na jej talii. Potrząsnęła przecząco głową, choć zdawała sobie sprawę, że kłamie. Bała się nie tyle jego, ile uczuć, jakie w niej rozbudził. Tak bardzo próbowała zapomnieć, co czuła kiedyś, gdy ją obejmował. Nie chciała rozpamiętywać podniecenia, rozkoszy jego dotyku, komfortu, jakiego nie zaznała nigdy z nikim, nawet z Edmundem. Wiedziała, że powinna uciec, ale miała już dosyć uciekania. Pragnęła Nicholasa. Bez względu na to, co miało wydarzyć się w przyszłości, chciała choć raz przekonać się, jak to jest należeć bez reszty do niego. Serce waliło jej jak młotem, czuła ucisk w dołku i miły dreszcz w głębi ciała. Drżała w jego ramionach. Odsunął ją od siebie i podał jej dynię, potem 107 R S szybko wziął ją na ręce. Migocący blask oświetlał drogę do sypialni. Gdy znalezli się wewnątrz, postawił ją, a dynię umieścił na nocnej szafce. - Prudencjo - odezwał się cicho, pieszcząc ciepłym oddechem jej policzki. - Prudencjo... Pocałował ją, delikatnie rozchylając językiem jej wargi. Z cichym jękiem otworzyła usta, by przyjąć jego język. Przytuliła się mocniej, wsuwając palce w jego miękkie włosy. Zacisnął ramię wokół jej talii, aż wygięła się wpół, i ca- łował ją. Drugą rękę przesuwał po jej plecach, sięgnął do jędrnych pośladków. Prudencja cała płonęła. Uniosła bosą stopę i potarła jego łydkę. Gorącymi ustami Nick powędrował od jej policzka do wrażliwego punktu na szyi. Drżała, gdy ssał delikatnie jej skórę. Czuł się jak we śnie, który wielokrotnie nachodził go w przeszłości. Kiedy był młodszy, wyobrażał sobie akt seksualny. Teraz był mężczyzną i seks nie stanowił już tajemnicy. Tajemnicą była Prudencja, jej jedwabista skóra i stłumione westchnienia. Przez długi czas - nazbyt długi - marzył tylko o niej. Jaka jest? Jak będzie reagować w jego ramionach? Teraz już wiedział. Była uległa, gorąca, bezwolna. A on pragnął jeszcze więcej. Uniósł lekko głowę i zamruczał: - Zdejmij koszulę, kochanie. Chcę cię zobaczyć. Znieruchomiała na moment, po czym odsunęła się. Wpatrywał się w jej twarz, na wpół przykrytą plątaniną loków. Zadarła głowę, odrzucając włosy do tyłu. On wciągnął powietrze. Blask świecy migotał na jej twarzy, ukazując pło- nącą w przymrużonych oczach namiętność. Schyliła się i chwyciła rąbek nocnej koszuli. Powoli uniosła ją, zdjęła przez głowę i upuściła, stojąc w blasku świecy. Wyobrażenie o niej, które Nick pielęgnował w myślach, skonfrontowało się z kobietą, którą kochał. Jej małe krągłe piersi zdobiły sztywne brązowe sutki, które pragnął wziąć do ust. Chciał, by go owinęła wiotkimi ramionami i nogami, chciał składać pocałunki na jej zgrabnym brzuszku, penetrować podniecającą czarną gęstwinę 108 R S
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|