zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrazem.keep.pl
|
|
[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]
Jupiter zamyĹliĹ siÄ gĹÄboko. ChĹopaki odezwaĹ siÄ wreszcie. ZajÄciem Chudego byĹo wkradanie siÄ do pracowni pana Jamesa i podawanie komuĹ obrazĂłw Jonasza przez okno. To dowodzi, Ĺźe te obrazy sÄ
kluczem do caĹej zagadki. Porwanie moĹźe znaczyÄ tylko jedno: Chudy wie za duĹźo. KtoĹ chce mu zamknÄ
Ä usta. KtoĹ, czyli De Groot. O to mogÄ siÄ zaĹoĹźyÄ! Biedny Chudy powiedziaĹ Bob. Jaki jest, taki jest, ale mĂłgĹ siÄ znalezÄ w powaĹźnym niebezpieczeĹstwie. Tak skinÄ
Ĺ gĹowÄ
Jupiter jeĹli wiÄc chcemy mu pomĂłc, musimy zrozumieÄ wiadomoĹÄ zawartÄ
w ostatnich sĹowach Jonasza. I to szybko! Jedzmy do Kanionu Remuda! ROZDZIAA 19 W puĹapce Pan James poszedĹ na policjÄ zameldowaÄ o wĹamaniu do swojej pracowni mĂłwiĹ Pete, gdy jechali w trĂłjkÄ cienistÄ
drogÄ
w kanionie. Pan Norris teĹź byĹ na policji w sprawie zaginiÄcia Chudego. BÄdÄ
szukali niebieskiego kabrioletu De Groota powiedziaĹ Jupiter. JeĹli uda nam siÄ dowiedzieÄ co znaczyĹy ostatnie sĹowa Jonasza, znajdziemy De Groota szybciej niĹź policja. MyĹlisz, Ĺźe De Groot rozwiÄ
zaĹ juĹź zagadkÄ? zapytaĹ Bob. W kaĹźdym razie jest tego bliski. Dlatego prawdopodobnie trzyma Chudego. Chce byÄ pewien, Ĺźe ten nie bÄdzie gadaĹ, pĂłki de Groot nie znajdzie obrazu. Gdy podjeĹźdĹźali pod siedzibÄ profesora, Hal staĹ na ganku maĹego domu. PuĹciĹ siÄ pÄdem na ich spotkanie. KtoĹ byĹ tu znowu dziĹ rano! woĹaĹ z wypiekami na twarzy. PrzewrĂłciĹ do gĂłry nogami maĹy dom! Czy tam byĹy te obrazy? zapytaĹ Jupiter z niepokojem. Nie, u nas w domu. Przez caĹe rano staraliĹmy siÄ dodzwoniÄ do hrabiny i pana Marechala, ale nie byĹo ich w motelu. Teraz tato pojechaĹ do nich. Czy widzieliĹcie kogoĹ w pobliĹźu tego ranka? dopytywaĹ siÄ Jupiter. MignÄ
Ĺ nam ktoĹ, koĹo garaĹźu. UciekaĹ w stronÄ jaru. Wtedy poszliĹmy do maĹego domu i odkryliĹmy, co tam narobiĹ. Rozejrzyjmy siÄ koĹo garaĹźu powiedziaĹ Pete. MoĹźe zgubiĹ coĹ, co da nam jakÄ
Ĺ wskazĂłwkÄ dodaĹ Bob. GaraĹź znajdowaĹ siÄ na tyĹach gĹĂłwnego budynku. Rozproszyli siÄ wokóŠniego, przeszukujÄ
c uwaĹźnie trawÄ i zaroĹla. Spotkali siÄ pod garaĹźem z pustymi rÄkami. Ani Ĺladu po nim powiedziaĹ Bob. Nie zostawiĹ nawet odciskĂłw stĂłp westchnÄ
Ĺ Jupiter. Chodzmy do maĹego domu. ChcÄ zobaczyÄ... urwaĹ, nasĹuchujÄ
c pilnie. Nie mogli siÄ zorientowaÄ, skÄ
d dochodzi dziwny dzwiÄk. TrochÄ jak pisk jakiegoĹ zwierzÄ
tka, trochÄ jak zduszony jÄk. Co to moĹźe byÄ? odezwaĹ siÄ Hal. Ciii uciszyĹ go Jupiter. DzwiÄk zmieniĹ siÄ. BrzmiaĹ teraz, jakby ktoĹ staraĹ siÄ mĂłwiÄ z przyciĹniÄtymi do ziemi ustami. NiezrozumiaĹy beĹkot dochodzÄ
cy skÄ
dĹ bardzo blisko. Nagle rozlegĹ siÄ gĹoĹny brzÄk. To z garaĹźu! wykrzyknÄ
Ĺ Pete. KtoĹ tam jest! zawoĹaĹ Bob i podbiegĹ wraz z Pete em do bramy garaĹźowej. Pete szarpnÄ
Ĺ jÄ
, ale nawet nie drgnÄĹa. Ta brama jest zamkniÄta na staĹe! powiedziaĹ Hal. Chodzcie! Dostaniemy siÄ do Ĺrodka bocznymi drzwiami! PobiegĹ do maĹych drzwi w bocznej Ĺcianie garaĹźu i stanÄ
Ĺ zaskoczony. Co jest, Hal? zapytaĹ Bob. Drzwi sÄ
zamkniÄte na kĹĂłdkÄ! Nigdy jej nie zamykamy, tylko jak wyjeĹźdĹźamy na dĹuĹźej. To dziwne. Hal wyciÄ
gnÄ
Ĺ z kieszeni pÄk kluczy. OdszukaĹ wĹaĹciwy i otworzyĹ kĹĂłdkÄ. Wpadli do Ĺrodka. GaraĹź zdawaĹ siÄ pusty, tylko jakieĹ narzÄdzia walaĹy siÄ po podĹodze. Z kÄ
ta dobiegĹ ich zduszony beĹkot i coĹ siÄ poruszyĹo. Podeszli ostroĹźnie. Na podĹodze leĹźaĹ ktoĹ zwiÄ
zany, z kneblem w ustach. Bob pochyliĹ siÄ nad leĹźÄ
cym. To Chudy! RozwiÄ
zali go szybko i usunÄli knebel. UsiadĹ i zaczÄ
Ĺ rozcieraÄ zaczerwienione od wiÄzĂłw nadgarstki. ByĹ blady i drĹźaĹ jak w febrze. Nigdy nie przypuszczaĹem, Ĺźe ucieszÄ siÄ na wasz widok powiedziaĹ ĹamiÄ
cym siÄ gĹosem. A niech to, przykro mi, Ĺźe chciaĹem wam narobiÄ kĹopotĂłw. Akurat mruknÄ
Ĺ Pete. WiedziaĹ, Ĺźe Chudy jest teraz wystraszony i roztrzÄsiony. Nie bardzo wierzyĹ w jego wdziÄcznoĹÄ. WiedziaĹ, Ĺźe jak otrzÄ
Ĺnie siÄ z tego, co go spotkaĹo, bÄdzie znĂłw arogancki i
[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysĹy nie majÄ
przeszĹoĹci, majÄ
tylko przyszĹoĹÄ. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. DobroÄ jest waĹźniejsza niĹź mÄ
droĹÄ, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mÄ
droĹci. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zĹo to tylko to, co haniebne. Dla czĹowieka nie tylko Ĺwiat otaczajÄ
cy jest zagadkÄ
; jest on niÄ
sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej drÄczÄ
cÄ
wydaje siÄ ta druga. Antoni KÄpiĹski (1918-1972)
|
|