|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sku staÅ‚ kosz piknikowy. - Wszystko przygotowaÅ‚eÅ›! - pochwaliÅ‚a z autentycznym podziwem. - To nic trudnego, kiedy czÅ‚owiek ma pracowników. L R T UsiadÅ‚a na kocu z podkurczonymi nogami. PowiedziaÅ‚a sobie, że wystarczy jej siÅ‚y woli, żeby siÄ™ nie zakochać. Skorzysta tylko z tych krótkich, ulotnych chwil szczęścia. Khalis wyjÄ…Å‚ z koszyka butelkÄ™ wina, nalaÅ‚ do dwóch kieliszków, podaÅ‚ jej jeden, popa- trzyÅ‚ jej gÅ‚Ä™boko w oczy i wzniósÅ‚ toast: - Za doskonaÅ‚y dzieÅ„. - Za ten jeden jedyny doskonaÅ‚y dzieÅ„ - powiedziaÅ‚a, jakby przypominaÅ‚a sobie i jemu, że na nic wiÄ™cej nie mogÄ… liczyć. Khalis patrzyÅ‚ z przyjemnoÅ›ciÄ… na zaróżowione policzki i zmierzwione wÅ‚osy Gra- ce. Wciąż jednak dostrzegaÅ‚ strach i smutek w jej oczach. PragnÄ…Å‚ je przegnać, nie tylko dziÅ›, ale na zawsze. Sam byÅ‚ tym zaskoczony. PrzeżyÅ‚ kilka poważnych zwiÄ…zków, ale żadna kobieta nie zapadÅ‚a mu w serce tak gÅ‚Ä™boko jak ona. IntrygowaÅ‚a go i fascynowaÅ‚a od pierwszego wejrzenia, z każdÄ… chwilÄ… coraz bardziej. PodziwiaÅ‚ jej oddanie pracy, so- lidność i konsekwencjÄ™ w dążeniu do celu. Podobnie jak on przeżyÅ‚a jakiÅ› dramat w przeszÅ‚oÅ›ci. PragnÄ…Å‚ nie tylko jej dotykać, ale też sprawiać jej radość, wywoÅ‚ać uÅ›miech na twarzy. OdebraÅ‚ od niej kieliszek. PodawaÅ‚ jej do ust Å›wieże truskawki i figi, czÄ…stki pach- nÄ…cego melona i kawaÅ‚ki miÄ™kkiego chleba, zanurzonego w oleju z orzechów. CieszyÅ‚o go, że je z apetytem, że wreszcie siÄ™ odprężyÅ‚a. Z radoÅ›ciÄ… patrzyÅ‚ w jej rozszerzone zre- nice. WyglÄ…daÅ‚a bardzo apetycznie i zmysÅ‚owo. W koÅ„cu pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…, gdy usiÅ‚owaÅ‚ nakarmić jÄ… ostatniÄ… truskawkÄ…. - Rozpieszczasz mnie - zauważyÅ‚a z uÅ›miechem. - ZasÅ‚ugujesz na to. Grace w jednej chwili zesztywniaÅ‚a, pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ… i odwróciÅ‚a wzrok. - Nie. - Dlaczego tak myÅ›lisz? - Nieważne - ucięła krótko. ChciaÅ‚ zaprotestować, że wszystko, co jej dotyczy, wiele dla niego znaczy, ale nie Å›miaÅ‚. UznaÅ‚, że za wczeÅ›nie na takie wyznania na samym poczÄ…tku znajomoÅ›ci. Mieli przed sobÄ… wiele czasu, żeby siÄ™ nawzajem poznać, może nawet pokochać. TraktowaÅ‚ ten pierwszy, doskonaÅ‚y dzieÅ„ jako poczÄ…tek nowego etapu. L R T Grace patrzyÅ‚a, jak Khalis owija sobie pasemko jej jedwabistych wÅ‚osów wokół palca. Choć wÅ‚osy nie majÄ… czucia, fizycznie odczuwaÅ‚a ten pieszczotliwy gest. ChÅ‚onęła wzrokiem brÄ…zowÄ… skórÄ™, szarozielone oczy i zmysÅ‚owe usta rozciÄ…gniÄ™te w uÅ›miechu. PrzeczuwaÅ‚a, że pragnie jÄ… pocaÅ‚ować. Gdy pochyliÅ‚ gÅ‚owÄ™, wplotÅ‚a mu palce we wÅ‚osy. OdchyliÅ‚ gÅ‚owÄ™ tylko na chwilkÄ™, by czule wyszeptać: - Smakujesz truskawkami. - Ty też. Powoli przesuwaÅ‚ wargami w dół szyi i dekoltu ku zagÅ‚Ä™bieniu pomiÄ™dzy piersia- mi. Grace wygięła siÄ™, wyciÄ…gnęła szyjÄ™ i odchyliÅ‚a gÅ‚owÄ™ jak kwiat ku sÅ‚oÅ„cu. Khalis wsunÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ pod jej bluzkÄ™ i czule pogÅ‚adziÅ‚ wrażliwÄ… skórÄ™ brzucha. UniosÅ‚a mu koszu- lÄ™, badaÅ‚a dÅ‚oÅ„mi ciepÅ‚Ä…, gÅ‚adkÄ… skórÄ™ na plecach. Wtem jakiÅ› ptak krzyknÄ…Å‚ nad ich gÅ‚owami. Grace wpadÅ‚a w popÅ‚och. UsiadÅ‚a gwaÅ‚townie. Z wÅ‚osami i odzieżą w nieÅ‚adzie, z ustami opuchniÄ™tymi od pocaÅ‚unków, czuÅ‚a siÄ™ zhaÅ„biona, jakby przyÅ‚apano jÄ… na gorÄ…cym, zbyt gorÄ…cym uczynku. Khalis nadal leżaÅ‚, wsparty na Å‚okciu, zupeÅ‚nie odprężony. Choć jej histeryczna reakcja z pew- noÅ›ciÄ… nie umknęła jego uwadze, nie skomentowaÅ‚ jej dziwnego zachowania. - Przepraszam... - wykrztusiÅ‚a. - Nie musisz. Wszystko rozumiem. - Na pewno nie - zaprotestowaÅ‚a. - To mi wyjaÅ›nij. Nie mogÅ‚a speÅ‚nić tej proÅ›by. Z trudem przywoÅ‚aÅ‚a uÅ›miech na twarz. - Dość wspomnieÅ„ dziÅ› przywoÅ‚aliÅ›my. - To najbardziej czcza wymówka, jakÄ… kiedykolwiek sÅ‚yszaÅ‚em - wytknÄ…Å‚ bez ura- zy, raczej z rozbawieniem. UsiadÅ‚ na kocu i zaczÄ…Å‚ pakować resztki jedzenia z powrotem do koszyka. Czyżby ich doskonaÅ‚y dzieÅ„ dobiegÅ‚ koÅ„ca? - Nie musimy jeszcze wracać... - zaczęła. - Za bardzo siÄ™ opaliÅ‚aÅ›. SÅ‚oÅ„ce tu mocno grzeje. Ta wyspa leży w pobliżu Afryki. Grace w milczeniu pomogÅ‚a mu spakować resztÄ™ rzeczy. DoznawaÅ‚a mieszanych uczuć: rozczarowania, że tak szybko koÅ„czÄ… wycieczkÄ™, ulgi, że nie posunÄ™li siÄ™ za dale- L R T ko, a przede wszystkim poczucia winy. Jak zwykle. Khalis znów pogÅ‚adziÅ‚ jÄ… po twarzy, zatrzymaÅ‚ dÅ‚oÅ„ na policzku. - GÅ‚owa do góry - pocieszyÅ‚. - Nie rób takiej smutnej miny. W koÅ„cu to tylko jeden dzieÅ„. Grace miaÅ‚a ochotÄ™ wykrzyczeć: niestety, masz racjÄ™!". Tylko tyle dostaÅ‚a od ży- cia. Tylko na tyle mogÅ‚a sobie pozwolić. Nagle ogarnęły jÄ… wÄ…tpliwoÅ›ci. Czy zrozumiaÅ‚ i zaakceptowaÅ‚ jej decyzjÄ™, ponieważ tak byÅ‚o najÅ‚atwiej, czy oczekiwaÅ‚ czegoÅ› wiÄ™cej, czego nie mogÅ‚a mu dać? PosmutniaÅ‚a jeszcze bardziej, gdy uÅ›wiadomiÅ‚a sobie, jak bar- dzo pragnęłaby dalszego ciÄ…gu. L R T ROZDZIAA SIÓDMY Po powrocie do pokoju Grace zastaÅ‚a ShaymÄ™ zajÄ™tÄ… rozpakowywaniem imponujÄ…- cej kolekcji ubraÅ„ i kosmetyków. - Co to ma znaczyć? - spytaÅ‚a z bezgranicznym zdumieniem, wbijajÄ…c wzrok w la- kier do paznokci, zestaw do makijażu i sześć wieczorowych sukienek rozÅ‚ożonych na łóżku. - Pan Tannous kazaÅ‚ mi paniÄ… przygotować do wyjÅ›cia. Chyba chce paniÄ… gdzieÅ› zabrać. Grace nie spytaÅ‚a, dokÄ…d. Nie mogÅ‚a siÄ™ pokazać w żadnym publicznym miejscu ani z Khalisem, ani z jakimkolwiek innym mężczyznÄ…. - Czyż nie sÄ… piÄ™kne? - zachÄ™caÅ‚a Shayma, unoszÄ…c zwiewnÄ… kreacjÄ™ w kolorze ko- Å›ci sÅ‚oniowej, z naszytymi pereÅ‚kami, przypominajÄ…cÄ… sukniÄ™ Å›lubnÄ…, a potem drugÄ…, ciemnogranatowÄ…, lÅ›niÄ…cÄ… jak morze nocÄ… w blasku księżyca. - PrzepiÄ™kne - przyznaÅ‚a Grace z autentycznym zachwytem. Bardzo chciaÅ‚a którÄ…Å› z nich zaÅ‚ożyć dla Khalisa. - Pan dobraÅ‚ do każdej pantofelki i biżuteriÄ™ - paplaÅ‚a Shayma radoÅ›nie. Grace nie mogÅ‚a uwierzyć, że poÅ›wiÄ™ciÅ‚ dla niej tyle pieniÄ™dzy i energii. MarzyÅ‚a o tym, żeby wyjść z Khalisem na prawdziwÄ… randkÄ™, ubrana w któryÅ› z zestawów, które kazaÅ‚ dla niej przygotować. Widzisz, jak dziaÅ‚a pokusa? Jak Å‚atwo jej ulec i wmówić sobie, że wszystko jest w porzÄ…dku? - szydziÅ‚o jej sumienie. Doskonale pamiÄ™taÅ‚a zasady ugody z Loukasem. %7Å‚adnego nieobyczajnego zacho- wania, żadnych randek, żadnych spotkaÅ„ z mężczyznami. PostawiÅ‚ twarde warunki, nie- uczciwe i niezgodne z prawem, ale przez cztery lata po rozwodzie speÅ‚niaÅ‚a je bez prote- stu. MaÅ‚o tego, dodaÅ‚a do nich wÅ‚asne: nikomu nie ufać, nikogo nie kochać, nie oddać
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|