|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tak? Musisz zaraz narobić kłopotów sobie i innym, tak? Zapamiętaj sobie, Jedydiaszu Glaze: ja nie będę tolerowała takiego zachowania! Jed wysłuchał tej tyrady z ogromnym i nie ukrywanym zainteresowaniem. - Wiedziałem, że będziesz zrzędzić - rzucił, kiedy dziewczyna urwała, by nabrać oddechu. - Zrzędzić? Ja nie zrzędzę, ja jestem wściekła! - Usiłowała dopchać się do Jeda, ale na drodze stanął jej doktor, który właśnie nakładał opatrunek. - A co tu się w ogóle stało? Tylko proszę bez chrzanienia o wypadkach samochodowych. Kelso odchrząknął. - To był raczej wypadek z nożem - odparł. - Jed wzniósł oczy do nieba, a Amy odwróciła się do łysawego, pulchnego stróża porządku. - Wypadek z nożem? - powtórzyła niebezpiecznie cichym i słodkim głosem. - Ehe! - pokiwał głową Kelso, szczęśliwy, że dziewczyna tak szybko zrozumiała. - - Zdaje się, że twój& eee& przyjaciel Glaze miał niewielki wypadek w starych składach. Znasz przecież ten rejon, te stare baraki, blaszanki po armii, gdzie Marynarka trzymała& - Znam! - przerwała mu Amy i płonącymi oczami spojrzała na Jeda. - A co ty tam robiłeś, Jed? Tam jest tylko kupa złomu i rudery! - Jed z westchnieniem popatrzył, jak lekarz zawiązuje końce bandaża. - Tam poszedł Guthrie, kiedy zszedł ze statku. Hank zmrużył niebezpiecznie oczy. - Guthrie wyciągnął na ciebie nóż? - spytał cicho. - Jezu! - sapnęła Rosie. - Guthrie cię zaatakował? - krzyknęła Amy. - Nie. - Dopiero to powstrzymało trójkę nowo przybyłych, którzy wreszcie zamilkli i usiłowali jakoś to wszystko zrozumieć. - No więc skąd masz tę ranę na ramieniu? - spróbowała znów Amy po chwili milczenia. Stearn odsunął się od Jeda i obejrzał swe dzieło. - To był oczywiście nóż - odpowiedział dziewczynie. - Wiedziałam! - wykrzyknęła Amy i znów odwróciła się do Jeda. Usiłował ułagodzić ją błagalnym uśmiechem, ale go zignorowała. - Jed! Przestań mnie denerwować! Chcę wiedzieć, co się stało, i to już! Kelso wystąpił w obronie Jeda. - Z danych w dowodzie osobistym tego człowieka wynika, że nazywa się Vaden. Rosie popatrzyła z osłupieniem na szeryfa. - On mieszka u nas. Przyjechał w zeszłym tygodniu. - Skąd miał pan jego dowód osobisty? - nie ustąpiła Amy, która jak pies gończy nie puszczała tropu. - Jed, czy się z nim szarpałeś? Wypadł mu dowód? - Wyjąłem go z jego portfela - wtrącił Kelso. - A skąd miał pan jego portfel? - wściekała się dziewczyna. - Wyjąłem mu z kieszeni, kiedy go zamykałem w areszcie - wyjaśnił cierpliwie Kelso, ale jego głos stawał się coraz bardziej oficjalny. - W areszcie? Jakim cudem znalazł go pan tak szybko? A w ogóle skąd pan wiedział, że ma pan szukać tego Vadena? Jed go nie zna. Ja też. Kto go zidentyfikował? - Kelso zerknął na Jeda, który rozglądał się z zainteresowaniem po ścianach gabinetu. - Vaden& eee& On eee& Nie opuścił miejsca przestępstwa. - Otumaniony wściekłością umysł Amy przyswoił sobie wreszcie tę informację. Przeniosła spojrzenie na Jeda, który znów usiłował ją rozbroić uśmiechem. - O, mój Boże! - jęknęła. Hank był bardziej konkretny. - Czy Vaden żyje? - spytał chłodno. Amy zadrżała, ale nie oderwała oczu od Jeda. - %7łyje - odrzekł raznie Jed. - Nie słyszeliście, że Elso zamknął go w areszcie? - Skinął głową Stearnowi. - Dzięki. Ile jestem winien? Stearn zaczął odhaczać palce, głośno licząc. - Wizyta, znieczulenie, szycie, porada. Razem sześćdziesiąt dolców. Jed pokiwał głową i sięgnął po portfel. - Znieczulenie? - powtórzyła sucho Amy. - Dla tego twardziela? Tego macho, który łazi po nocy za obcymi i dla hecy pakuje się w bójki na noże? Musiał mu pan dać znieczulenie? - Tylko lekki środek łagodzący - odparł lekarz, przyjmując pieniądze. - Nie lubię bólu - wyjaśnił Jed i zeskoczył ze stołu. - Więc chyba masz nieodpowiednią pracę - mruknęła Amy. Rzuciła się do przodu i złapała go za zdrową rękę. Kiedy zdała sobie sprawę, że Jed się dobrze czuje, wybuchnęła całym tłumionym dotąd przerażeniem. - Och, Jed, jeśli jeszcze raz napędzisz mi takiego stracha, to ja& - Urwała i nie dokończyła. - Chciałbym w tym miejscu skorzystać z okazji - wtrącił szybko Jed - i podkreślić istotny fakt, że to nie była moja wina! - Ha! - wykrzyknęła. - Trzeba było nie lezć za Guthriem w te magazyny! Kelso stanął przy oknie i wyjrzał w ciemność. - Glaze, dlaczego właściwie pan za nim poszedł? Amy zamarła, gdy dotarło do niej, dokąd zaprowadzi to logiczne pytanie. Jeśli Jed zacznie wyjaśniać, wszystkie jej sekrety wyjdą na jaw. Jed wydawał się zupełnie nie zwracać uwagi na nienaturalne milczenie dziewczyny. - Zwykła głupota! - odparł spokojnie, nie przerywając zapinania koszuli. - Zszedłem ze statku, bo Amy zostawiła w samochodzie, w schowku, eee& pewien drobiazg, rozumie pan. Zobaczyłem Guthriego, jak szedł przede mną wzdłuż doków. Nagle skręcił w te rudery, a mnie zaintrygowało, po
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|