|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do domu. Będziemy na niego czekali. Kupiłem trochę jedzenia, żeby wystarczyło na parę dni. Chociaż wątpię, czy aż tyle czasu razem spędzimy. Lowell Kincaid jest sprytnym facetem. O czym rozmawialiście, gdy musiałeś przez wiele go dzin siedzieć z facetem, który cię trzyma na muszce?" To samo pytanie wróciło pózniej, gdy Sara już od kilku godzin siedziała nieruchomo na kanapie przed wygasłym kominkiem. Obawiała się nawet, że zdrętwiała jej jedna stopa. Kiedy poruszyła się lekko, żeby to sprawdzić, Vaughn rzucił jej ostre spojrzenie. - Wybierasz się dokądś? - Do łazienki, jeśli nie ma pan nic przeciwko temu - mruknęła, wstając powoli. Poczuła mrowienie w lewej nodze, która, na szczęście, nie odmówiła całkowicie posłuszeństwa. Vaughn przyjrzał jej się uważnie. - Nie mam. Sprawdziłem, że stamtąd nie można uciec. OCZEKIWANIE 159 I nie szukaj brzytwy ani nożyczek. Mogłabyś się ska leczyć. Sara odwróciła się i poszła do łazienki. Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o umywalkę, wpatrując się w lu strze w swoją zmęczoną twarz. Musi coś zrobić. Nie zniesie takiego długiego czekania. Co właściwie mówił Adrian o cierpliwości? Jej nie przy niosła nic oprócz zdenerwowania, choć Vaughn zachowy wał się zupełnie spokojnie. Rzeczywiście był zawodow cem. A przynajmniej takiego udawał. Sara nie miała w tych sprawach doświadczenia i trudno jej było osądzić. Vaughn potrafił czekać, ale czy robiłby to, gdyby wie dział, że istnieje szybszy sposób dotarcia do celu? Już raz spróbował przyspieszyć rozwój wypadków, kiedy sprowo kował wuja Lowella do wyjazdu na Hawaje. Gdyby Sarze udało się wmówić mu, że istnieje jakiś inny sposób, oprócz czekania na wuja, może by się na to złapał. Sara ochlapała twarz zimną wodą, wytarła ręcznikiem i przypomniała so bie, że Adrian obiecał wrócić póznym popołudniem. Choć właściwie jak mógłby wrócić, jeśli rzeczywiście poleciał do Meksyku? Wychodząc, zostawiła włączony alarm, gdyby zatem Adrian wrócił, a ona z Vaughnem byli w środku, od razu, już kilkadziesiąt metrów od domu zorientowałby się, że coś jest nie w porządku. Ten pomysł chwyciłby tylko pod warunkiem, że Adrian ma zamiar wrócić. Bóg raczy wie dzieć, gdzie się podziewa wuj Lowell. Sara oderwała się od lustra, dochodząc do wniosku, że w żadnym wypadku nie może czekać z założonymi rękami na rozwój wypadków. Nie miała złudzeń co do Vaughna. 160 OCZEKIWANIE Jeśli zechce, zgwałci ją, a potem, kiedy już się dowie wszystkiego od wuja Lowella, zabije. Tylko powrót Adria na może ją uratować. Legendy i rzeczywistość. Jak kobieta może je od różnić? Z ciężkim sercem wyszła z łazienki i wróciła do salonu. Kiedy siadała na kanapie, w oczach Vaughna ujrzała błysk zainteresowania. Nie, stanowczo nie może spędzić tu z nim całej nocy. - Niedługo będziemy musieli ustalić, gdzie kto śpi - stwierdził, rzucając na podłogę gazetę. - To może być bardzo ciekawe. - Naprawdę? Zpi pan z pistoletem w ręce? Vaughn roześmiał się. - Och, jak już cię zwiążę, mogę odłożyć broń. Będziesz wyglądać szalenie interesująco. Sara zadrżała. - Nie mam zamiaru dzielić z panem łóżka. - Być może potrafię cię zachęcić. - Wątpię. Niedługo wychodzę za mąż. - Naprawdę? Za kochasia, który właśnie wyjechał? Najpierw musisz go znalezć. - Złoto, którego pan szuka, ma być prezentem ślubnym od wuja - powiedziała Sara, starannie dobierając słowa. Vaughn obrzucił ją uważnym spojrzeniem. - Co ty właściwie wiesz o skarbie Kincaida? - Mniej więcej tyle samo co pan - odparła Sara, wzru szając ramionami. - Zna pan wuja. Lubi od czasu do czasu rzucić jakąś aluzję. - Kincaid nigdy niczego nie robi bez powodu. Mimo OCZEKIWANIE 1 6 1 swej dobrodusznej powierzchowności jest sprytnym i ostrożnym człowiekiem. Jeśli napomykał ci o złocie, to znaczy, że naprawdę ma do ciebie zaufanie. - Wuj, poza tym, że jest sprytny i ostrożny, lubi robić plany na przyszłość - dodała z premedytacją Sara. - Chciał, żebyśmy z Adrianem wiedzieli co nieco na temat złota i mogli je znalezć, gdyby przypadkiem jemu coś się stało. Vaughn pochylił się w jej stronę, nie odkładając pis toletu. - To, co mówisz, jest bardzo ciekawe. Bardzo. Rzuca nowe światło na całą sytuację. Do tej pory zakładałem, że oprócz Kincaida nikt nie wie o złocie. Z drugiej strony, twój wuj rzeczywiście nie lubi zostawiać niczego losowi. Dlaczego Saville myślał, że uda mu się znalezć złoto? Ciekaw jestem, z kim chce się skontaktować po wyjezdzie z Mexican? Sara przygryzła wargę, obserwując Vaughna z obawą i namysłem. - Zaproponuję panu pewien układ - powiedziała cicho. Vaughn lekko uśmiechnął się, ale Sara oczyma wyobrazni zobaczyła, że tego prostaka wewnętrznie aż skręca ze śmiechu z powodu jej naiwności. Ze złości o ma ło nie zazgrzytała zębami. - Słucham cię, Saro. - Jeśli... Jeśli pokażę panu, gdzie są schowane wska zówki, czy wezmie je pan i odejdzie? - Gdybym miał mapę z zaznaczonym miejscem, gdzie jest ukryte złoto, nie miałbym po co tu siedzieć. 162 OCZEKIWANIE - Te wskazówki są w domu Adriana. - W domu twojego kochasia? - Wychodzę za niego za mąż. Wuj Lowell dał każdemu z nas kopię mapy. Jeśli Adrian naprawdę poleciał do Me ksyku, na pewno zabrał swoją kopię ze sobą. Ale mam własną. A przynajmniej mam informacje, dzięki którym dotrę do złota. Nie jestem pewna, czy to jest mapa. - Sam nie wiem, czy ci wierzyć, czy nie - rzekł po dłuższej chwili Vaughn. Sara zacisnęła pięści. - Mogę panu pokazać. - Najpierw musielibyśmy pojechać na tę cholerną wy spę, co? Nie lubię wysp. Na wyspie można wpaść w pułap kę. Za mało jest dróg ucieczki. - Myślałam, że chce pan osiąść na wyspie. - O, to zupełnie inna sytuacja. Będę miał własne środki transportu. - To znaczy, że nie interesują pana informacje, które wuj mi przekazał? Vaughn milczał przez długi czas, po czym wreszcie podjął decyzję. - Jeśli mówisz prawdę, sprawy staną się znacznie pro stsze, choć nadal mam pewne wątpliwości. Z drugiej stro ny, twój kochaś poleciał na drugi koniec świata i bardzo chciałbym wiedzieć, dlaczego. Kto wie, kiedy Kincaid się tu zjawi. - Przymknął oczy, bębniąc palcami po poręczy fotela. - Nic się nie stanie, jeżeli sprawdzę, czy mówisz prawdę. Jazda na wyspę nie zajmie nam dłużej niż parę godzin. Sara, czekając na ostateczną decyzję, wstrzymała od- OCZEKIWANIE 163 dech. Czy chciwość pokona cierpliwość i ostrożność Vaughna? Kiwnął głową. - Dobrze, Saro. Pojedziemy na wyspę. Ostrzegam cię jednak, że jeśli mnie oszukałaś, sprawy przyjmą bardzo nieprzyjemny obrót, zarówno dla ciebie, jak i dla twego wuja. I przypuszczalnie dla twojego kochasia. - Nie kłamię - stwierdziła z wielkim przekonaniem. - Wiem, gdzie jest schowana moja kopia. Zdałam sobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|