|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- %7łona może znaczyć bardzo wiele da mężczyzny - oświadczyła z opanowaniem. - Czy mężczyzni nie potrzebują kogoś, z kim czasami mogliby porozmawiać? - Mogę rozmawiać ze swoimi przyjaciółmi. - Nie to mam na myśli. Przecież istnieje masa rzeczy, o których nie rozmawia się z przyjaciółmi. Chodzi o to, żeby mieć obok siebie kogoś, kto zawsze się o nas troszczy... 42 Jeśli, na przykład, obawiamy się starości lub cierpienia albo jeśli coś nam się nie powiedzie. Czy też jeśli ma się wrogów. %7łona potrafi zrozumieć coś takiego, pomóc i być oparciem. Umie również towarzyszyć mężowi w jego marzeniach i myślach, dodawać mu otuchy. Bo go kocha. Jej rozmówca siedział jakiś czas w milczeniu, a potem spytał: - I ty w to wierzysz? Mam brata, u którego w domu jest prawdziwe piekło. Jeden Bóg wie, ile razy musiałem prosić jego żonę, żeby poszła do... Znowu zamilkł, po chwili zaś rzekł: - A moja ciotka wrzeszczy i wyżywa się na swoim mężu od rana do wieczora. Ani jeden z moich przyjaciół nie jest szczęśliwy w małżeństwie. Wezmy Jocha. Ma śliczną żonę. Ale spróbuj wydobyć z niej choćby jedno rozsądne zdanie! Ona potrafi tylko chichotać albo paplać o jedzeniu, strojach i niczym więcej. - Codzienne życie dla większości ludzi to także jedzenie i ubranie - wtrąciła Helga. - Wy też uznacie kiedyś, że miło jest mieć kogoś, z kim można porozmawiać nawet o takich zwykłych rzeczach. Westchnął, nie poddając się. - Popatrz tylko na siebie! Myślisz pewnie, że jesteś wyjątkowo mądra! Jeszcze nigdy nie widziałem kogoś tak bezradnego. Uważasz, że możesz być podporą mężczyzny? I przynosić mu radość? Może tylko w łóżku. To chyba jedyna rzecz, do jakiej się nadajesz! - Nie macie prawa osądzać mnie tak pochopnie. Może jestem głupia i naiwna, ale istnieje też coś takiego, co nazywa się lojalnością. Gdybym wyszła za mąż, dałabym mężczyznie wszystko, co mam. - Nie - zaprotestował, podnosząc się z pnia. - Można liczyć na lojalność przyjaciół, ale nie na lojalność kobiety. - Uważam, że wprost przeciwnie - odparła Helga, patrząc w ziemię i nie mając odwagi podnieść na niego wzroku. - Nie wiem, czego doświadczyliście w waszym życiu, ale... - Napatrzyłem się niemało na moich przyjaciół. A kobiety można mieć zawsze, nie trzeba się od razu z nimi żenić! Nim zdążyła zareagować na jego słowa, przycisnął ją do drzewa w sposób, który jednoznacznie zdradzał jego zamiary. Helga, do tej pory zdolna jeszcze panować nad sobą, poczuła się w tej chwili tak nieopisanie zawiedziona, że, zamknąwszy oczy, wybuchła pełnym desperacji szlochem. 43 - Nie, proszę, nie! I wy też? Czy tylko tego może szukać mężczyzna u kobiety? Mam już dość opędzania się od natrętnych rąk. Dom musiałam opuścić właśnie z powodu takiej odrażającej historii, w drodze musiałam wciąż mieć się na baczności, a dzisiaj rzucił się na mnie jeden z tych tajemniczych strażników z Aidan s Broch. Na szczęście udało mi się wymknąć i uciec tutaj, żeby znalezć trochę spokoju i ciszy. Ale i od was nie spotyka mnie nic innego! A ja tak was podziwiałam! Teraz nic mi już nie zostało. W miarę jak niemalże jednym tchem wyrzucała z siebie te słowa, mężczyzna powoli zwalniał uścisk. Jego twarz wręcz skamieniała, prawdopodobnie niełatwo mu było znieść porównanie z pospolitymi strażnikami. - Naprawdę myślałaś, że chcę cię wykorzystać? - spytał, a jego oczy straciły wszelki wyraz. - Chciałem cię tylko przestraszyć, zobaczyć, jak zareagujesz. - %7łartujecie sobie ze mnie - powiedziała cicho. - No i co, zareagowałam tak, jak się spodziewaliście? Chyba tak, przecież taka ze mnie głupia gęś. - Nie - odparł. - Nie zareagowałaś tak, jak się spodziewałem. Przyznaję, że postąpiłem niegodziwie. Przepraszam! - Już dobrze - szepnęła. - Chciałbym, żebyś o tym zapomniała - poprosił błagalnym tonem. - Nie wiesz, co się za tym kryje, a ja nie mogę ci tego wyjaśnić. Ale naprawdę szczerze żałuję. - Nie ma o czym mówić - odrzekła. - Myślę, że za mało znamy się nawzajem, i dlatego oboje popełniliśmy błąd. Jej słowa sprawiły mu wyrazny ból, wyznała przecież, że się na nim zawiodła. Nie próbował się jednak bronić. Odsunął się dalej, z wyrazem zmęczenia i goryczy na twarzy. - Chyba lepiej będzie, jeśli już wrócisz - oświadczył obojętnym głosem. - Mogą zacząć cię szukać po całej wsi, a to nie byłoby dobre. - Chyba tak. - Próbowała zdobyć się na nieznaczny choćby uśmiech. - Powodzenia! Mężczyzna skinął od niechcenia głową, a ona ruszyła przed siebie wzdłuż brzegu. W pewnej chwili obejrzała się za siebie. Ujrzała wówczas, że mężczyzna podszedł do dębu. Chociaż był odwrócony do niej plecami, doskonale wiedziała, jak w odruchu bezsilnej rozpaczy kilka razy uderzył zaciśniętą pięścią w pień drzewa. Dlaczego? zastanawiała się. Z jakiego powodu to robi? 44 Ale gdy tak szła powoli w kierunku Aidan s Broch, uświadomiła sobie jedno: niezależnie od tego, jakby się wobec niej zachował i do jakiego stopnia byłby arogancki, nie zmieni to jej stosunku do niego. Bo chociaż nie mogła zrozumieć postępowania tego mężczyzny, widziała wyraznie, że coś go dręczy. Może nie umie poradzić sobie z samym sobą i z tym wszystkim, co dzieje się w Aidan s Broch? W bramie spotkała Jamesa, który wyszedł jej naprzeciw. - Ale panienka napędziła mi strachu! Nikt nie wiedział, gdzie się panienka podziewa. - Poszłam się przejść nad jezioro - odparła Helga z zarumienionymi policzkami. W oczach ochmistrza rozbłysł jasny płomyk światła. - Chwała Bogu! - wyrwało mu się z piersi. - Co to znaczy? - rzuciła zaciekawiona. - Nie, nie, nic takiego. - Proszę, powiedzcie mi! James rozejrzał się wokoło, po czym spytał przytłumionym głosem: - Spotkała tam panienka kogoś? Helga zawahała się chwilę: - Tak, spotkałam. Mężczyzna uśmiechnął się: - To teraz rozumiem, dlaczego on tak się spieszył! - Co takiego? Teraz ja nie rozumiem... - Wybrałem się do lasu, żeby porozmawiać z pewnym młodym człowiekiem. I nagle, całkiem nieoczekiwanie, on mówi do mnie: Przepraszam, James! , zrywa się i pędzi niczym błyskawica w dół przez las, nad jezioro. Helga szła do swego pokoju jak ogłuszona. A wiec to nie ona prześladowała jego, jak twierdził, lecz on, całkiem świadomie, starał się ją znalezć! %7łeby ją zranić, wydrwić i poniżyć? Biedna Helga, niczego nie rozumiała. 45 Kochany James! On jedyny okazywał jej życzliwość. Bez niego nie zdołałaby znieść tego wszystkiego. Chciała wierzyć, że jego zachowanie było czymś więcej niż zawodową uprzejmością ochmistrza. Wyjrzała przez okno na dziedziniec. Znowu ci wartownicy; stali przed budynkiem, w którym musieli chyba mieszkać. Helga patrzyła na nich z odrazą. Gdy ujrzała mężczyznę, który rzucił się dziś na nią, miała nieprzepartą ochotę splunąć na niego z góry. Jedna ze służących przechodziła właśnie obok nich z wiadrem pomyj. Tłusty wartownik powiedział coś do niej i klepnął ją w pośladek. Chluśnij mu tymi pomyjami prosto w twarz! pomyślała Helga. Ale dziewczyna odpowiedziała na zaczepki zalotnym chichotem i nie stawiając oporu, dała się wciągnąć do środka budynku. Helga z grymasem obrzydzenia odwróciła się od okna. Wszystko jest takie ohydne, zepsute i wstrętne. Pragnęła stąd uciec, nie zostało jej nic, co dawałoby nadzieję i o czym mogłaby marzyć. Wydawało się, że cała ta dolina zatruta jest jakimś osobliwym złem, kryjącym się w
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|