|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prezent. - Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, jak będziecie wyglądać - powiedział lord Hawkston, a Dominika zauważyła iskierkę w jego oczach. Prudencja, która nie odzywała się do tej pory, podeszła do Hawkstona. - Jest pan bardzo uprzejmy - stwierdziła. - Jak dorosnę, wyjdę za pana za mąż. Wyglądał na zaskoczonego, ale powiedział: - Czuję się zaszczycony. Po raz pierwszy w życiu otrzymałem propozycję małżeństwa. - Zaczeka pan na mnie, prawda? - dopytywała się Prudencja. Hawkston przyjrzał się jej. Zauważył, że bardzo przypomina Dominikę. Miała takie same platynowe włosy, szare oczy i mały, prosty nosek. Była bardzo drobniutka i lord domyślił się, że jest z nich najsłabsza. - Zaczeka pan? - dopytywała się. - Coś ci powiem - rzekł po chwili. - Obiecuję, że na twoje osiemnaste urodziny wydam wspaniały bal, na który zaproszę wszystkich znanych mi najprzystojniejszych, najbardziej czarujących i najodpowiedniejszych młodych mężczyzn. Oczy Prudencji rozbłysły. - Będę musiała nauczyć się tańczyć! - Musisz też dużo jeść, żeby być silna - wtrąciła Dominika. - Bo w przeciwnym razie nie dasz rady tańczyć całą noc, prawda, milordzie? - Popatrzyła wymownie na lorda Hawkstona. - Naturalnie - przytaknął z powagą. - Taniec bywa bardzo męczący. Chyba nie chciałabyś opuszczać własnego balu o północy, niczym Kopciuszek? - Dobrze, będę jadła - obiecała. Teraz, siedząc w pociągu, Dominika pomyślała, że było to bardzo sprytne posunięcie. Dziecko ma jakąś motywację. Z Prudencja zawsze miała kłopot, gdy chodziło o jedzenie. Grymasiła i nie była w stanie zjeść nawet tej niewielkiej ilości pożywienia, którą wydzielał im ojciec. Za oknem przesuwały się pagórki porośnięte dżunglą. Przypominały wysepki otoczone morzem szmaragdowozielonego młodego ryżu. Zaprzężone do pługa bawoły grzęzły po kolana w podmokłym gruncie przygotowywanym pod zasiew. Począwszy od Rambukany teren wciąż się wznosił, więc doczepiono jeszcze jedną lokomotywę. W pewnym miejscu - Dominika nazwała je Skałą wrażeń" - tory przebiegały przez strome zbocze wzgórza, a rozpościerający się stamtąd widok był urzekający. Pod nimi otwierała się przepaść głęboka na dwieście metrów, a dalej zbocze opadało jeszcze o ponad trzysta metrów aż do pól ryżowych. Tuż przy torach wzgórza zostały obsadzone młodymi sadzonkami herbaty, pomiędzy którymi wciąż tkwiły martwe pnie kawowców. W większości jednak trasa prowadziła przez las. Lord Hawkston siedział na wprost Dominiki, ale dziewczyna wyczuwała, że wolałby nie rozmawiać w hałasie, jaki robi lokomotywa, więc podziwiała krajobraz, pogrążona w zadumie. Myślała o tym, że ma na sobie bardzo elegancką sukienkę podróżną, a na siedzeniu obok leży zgrabnie skrojony żakiecik. Gdy siostry zobaczyły ją w nowej sukni i kapelusiku ozdobionym różyczkami, aż zaniemówiły z wrażenia. Milczenie przerwała Wiara pytając: - Ile lat będziesz nosiła tę suknię, zanim mi ją oddasz? - Przyślę ci ją, jak tylko dostanę nową - obiecała Dominika. Przed wyjazdem było tak wiele rzeczy do zrobienia, tyle poleceń należało wydać Mallice, że Dominika nie miała nawet czasu, aby pomyśleć o tym, co ją czeka. Dopiero w nocy, przed zaśnięciem, opadły ją myśli o Geraldzie Warrenie, napawając strachem. Zastanawiała się, czy on, podobnie jak ona, obawia się tego spotkania. Ona przynajmniej mogła go sobie wyobrazić na podobieństwo lorda Hawkstona i dawało jej to jakąś pociechę. Ale on nie miał żadnych wskazówek co do jej wyglądu. Być może jest zły i rozdrażniony perspektywą poślubienia kogoś zupełnie obcego. Dominika wiedziała, że w poniedziałek lord Hawkston napisał do Geralda list i aby mieć całkowitą pewność, że siostrzeniec otrzyma go na czas, wysłał go, przez posłańca, pokrywając koszt jego podróży na plantację i z powrotem. Nie było jej wiadome, czy posłaniec miał zaczekać na odpowiedz, czy nie. Miała jednak wrażenie, jakby lord nie oczekiwał żadnej odpowiedzi, przekonany, że siostrzeniec i tak podporządkuje się jego życzeniom. Tak czy inaczej, czuła lęk, kiedy pociąg, po czterogodzinnej jezdzie, wtoczył się na stację w Kandy. Tutaj miel? się przesiąść. Dominika zawsze słyszała, że Kandy jest bardzo piękne i że wciąż stoi tutaj ostatnia twierdza królów
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|