|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dojrzewa, jest zwyczajna zazdrość. Gdybym miała narysować siebie i zazdrość na zajęciach terapeutycznych, posłużyłabym się modelem kasztana. Zazdrość byłaby dojrzałym wnętrzem, a ja najeżoną zieloną kulką pękającą w szwach. Nie wiem, ile tej zazdrości zdołał dostrzec pan Sybiduszka, spod przymkniętych powiek śledzący moje reakcje. Ile rozgoryczenia wyczytał między akapitami moich uśmiechów. Listy Krzysia prowokowały do złych uczuć. Gdy on pisał o wolności ducha, ja poznawałam niewolę matki Polki. Gdy on szukał pomysłu na cykl egzystencjalnych zmagań, ja szukałam tygodniami niedostępnej witaminy D. Gdy on zastanawiał się nad przyszłością malarstwa, ja dumałam nad własną, patrząc na Adasiowe zniszczone buciki i starą kurteczkę. To, co było wspólne, teraz stało się czernią i bielą. Czas z pączkami na niby i z miłością na niby dawno się skończył, myślałam z sarkazmem. Głupia byłam, sądząc, że muszę poznać wiele miejsc i wielu ludzi. Profesor Wiedermeier wiedział, że nie należy się z niczym śpieszyć. Gdyby nie ten pośpiech, może zobaczyłabym więcej i lepiej? Kto wie? Przeczytaj do końca zachęcał pan Sybiduszka, widząc, że przerwałam lekturę w połowie listu. Chciałby się ze mną spotkać? Ostatnie zdanie mnie przeraziło. Po co? Pan Sybiduszka milczał. Podeszłam do okna. Adaś zdobywał gruszę, starając się wdrapać po jej przygarbionym pniu na najniższy konar. Spadał, otrzepywał spodenki i ponawiał próbę. Próbuje jak ja. Przyglądam się jego niezgrabnym poczynaniom. Kiedyś na nią wejdzie. Każdy ma swój kasztan. Zauważy, że świat jest znacznie większy, niż sądził, i też zacznie się do niego śpieszyć. Zostanę wówczas sama. Napiszę kilka artykułów o przemocy, z których ktoś zrobi habilitację. Pójdę do łóżka z kolejnymi amatorami wolnych związków. Staranniej zadbam o antykoncepcję. Może być całkiem miło. Okaże się, że wciąż mam odjazdowe sny i potrafię być szalona. Ugotuję obiad na jedną osobę i wyskoczę z kimś do kina. Tak żeby się jednak nie spóznić. Chyba nie mam czasu na spotkanie z Krzysiem, okłamuję się dzielnie, bo nie mam jedynie odwagi. Adaś spada z drzewa. Tym razem nie zrywa się z impetem. Leży na murawie jak mała gruszka i płacze. Pośpiesznie zostawiam list. Kwituję go macierzyńskim niepokojem i pędem biegnę do Adama. Wdzięczna, że mnie w tej trudnej chwili potrzebuje. Buraczkowa wyprawka Ciąża magister Aojek, rosnąca dostojnie za sąsiedzką ścianą, wpłynęła bardzo łagodząco na nasze stosunki sąsiedzkie. Ich kilkutygodniowy płód nie słuchał Tercetu Egzotycznego, lecz mocnej, wibrującej między ścianami Mozartowskiej symfonii. Jestem pewna, że tak się działo pod wpływem poradników dla przyszłych rodziców. Aojkowie przeczytali, że Mozart dobrze robi dziecku na korę mózgową, i walą w przyszły intelekt decybelami. Gdyby to przyuczanie do mądrości słyszała nasza miła pani kierownik z administracji domów studenckich, musieliby się stąd ewakuować razem z adapterem i ambitną płytoteką. Zazdrościłam magister Aojek tego schludnego macierzyństwa. Było niczym bezcenne notatki o wpływie przecinka na ludzkość, obłożone w nieprzemakalną folię pamięci rodziców. Aojek zupełnie zwariował. Gdyby mógł chodzić, oddychać i wydalać za Aojkową, byłby najszczęśliwszym językoznawcą świata. Jestem pewna, że wieczorami ona kładzie się na tapczaniku brzuchem do góry, a on czyta głośno Kubusia Puchatka. Na tyle głośno, żeby nienarodzony potomek go usłyszał. Lepsze to niż opowiadanie bajki pod tytułem Fakultatywność członów frazeologicznych Czarek się śmiał, nie rozumiejąc mojej złośliwości. Zazdroszczę jej. I to wszystko tłumaczyłam mu swoje narastające rozgoryczenie. Zazdrościłam Aojkom, że razem chodzą w ciąży i że brzuch Aojkowej przesłonił Aojkowi cały świat. Poinformowałam o tym Czarka. Niech wie, jak musiałam cierpieć. Masz świetnego syna. Czarek zdecydowanie wolał kobiety, które potrafiły się cieszyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|