|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Na samej górze protoplastka rodu - Wilhelmina z Lusztigów Jazłowska, zmarła w 1903 roku przeżywszy lat siedemdziesiąt dziewięć, listę zamykał mój dziadek, Hieronim Jazłowski, zmarły w 1945 roku. Przeżył lat trzydzieści siedem. Był dokładnie w wieku Stefana, kiedy dosięgły go widły bandyty... wzdrygnęłam się. Część liter i cyfr odjechała wraz z obsuniętą częścią płyty. W miarę jak imion i dat przybywało, litery stawały się coraz mniejsze - Wilhelmina rozpierała się na wysokość trzech cali, Hieronim już tylko na cal. Kobiety, które weszły do rodziny, wniosły do niej swoje nazwiska, szacowne, mieszczańskie: z Jossyków, z Ochęduszków, Piaseckich... Nagle żołądek skurczył mi się boleśnie... nie! To niemożliwe! Patrzyłam i nie wierzyłam własnym oczom... Tuż nad imieniem dziadka Hieronima, równie małymi literami: Anna 1937... Rzuciłam się i przetarłam drugą część płyty.... 1943. To jakaś bzdura. Nieporozumienie. To musiała być jakaś inna Anna, z bocznej linii, kuzynka. Nie ma innego logicznego objaśnienia. Coś podobnego! Czułam się, jakby ktoś próbował mnie okraść. Nie, jakby mnie już okradł - przecież ten napis był tu od pięćdziesięciu trzech lat. Rzuciłam ze złością miotełkę na ziemię. Przyszło mi do głowy, że odskrobałam cudzy grobowiec. %7łe ten przechylony krzyż, zrujnowana płyta nie kryją pod sobą nikogo z moich bliskich. Niejednemu psu Burek - rodzin Jazłowskich mogło być we Lwowie więcej i niewykluczone przecież, że któraś z nich miała swój grobowiec na tym samym cmentarzu. Pozbierałam rozrzucone akcesoria i ruszyłam na poszukiwanie Staszka. Odnalazłam go w baraku, pożywiał się wraz z kolegami. Przywitano mnie tu jak starą znajomą, zaproponowano od razu stakanka. Wała, towarzysze. Staszek nieco zaskoczony poszedł bez protestu za mną. - Czy to jest jedyny grobowiec Jazłowskich? - spytałam, groznie wskazując oczyszczoną płytę. - Jak to jedyny? - Tu nie ma... to znaczy tu jest... nieważne. Powiedz mi, czy jest tu jeszcze jakiś inny grobowiec Jazłowskich? - Ta jak? Ta gdzie? - Tu, na cmentarzu Janowskim. - Ten jest Jazłowskich. Ty chciałaś Jazłowskich i masz Jazłowskich. - Muszę wiedzieć, czy jest tu jakiś inny - powtórzyłam uparcie. - Ne maje. Jest ten. - Skąd wiesz? Przecież to jest wielki cmentarz. - No, wielki. I co z tego? Ja tu czternaście lat pracuję, a najstarsi koledzy i po trzydzieści. Gdyby był jeszcze inny, tobym o nim wiedział. Milczałam wpatrzona w niewiarygodny napis na płycie. - Ta chodzmy, spytasz kolegów, jak nie wierzysz. Nie miałam ochoty na pogaduchy z jego kolegami. Był szczery, czułam to. - Daj mi słowo honoru. - Jak? - Czestnoje słowo mi daj, że nie breszesz. - Ot, baba naparła się! Bih mene, ne breszu. Ty myślisz, że jak grabarz, to honoru nie ma? - Och, przestań. Wyjęłam z reklamówki mokrą szmatę i wytarłam ręce. Skoro nie ma innego, to musi być ten... Wyjęłam z torebki aparat fotograficzny, ale się zawahałam. Do diabła, wcale nie miałam ochoty robić zdjęcia. Czułam rozczarowanie, niechęć i jeszcze coś: obcość tego grobu. I złość, że jego odnalezienie kosztowało mnie tak wiele - o mało przez to nie umarłam. Z trudem powstrzymałam się, żeby nie kopnąć rozwalonej płyty. Wrzuciłam aparat z powrotem do torebki i wyjęłam z niej sto dolarów. - Potrafisz to naprawić? %7łeby stało prosto? Patrzył zafrasowany na pękniętą płytę. - Nu, nu... szczo tut zrobyt? - przeszedł na ukraiński. - Chiba nasypaty pisku? - Na pewno sobie poradzisz - przerwałam mu niecierpliwie i podałam banknot. - To wszystko, co mi zostało. Proszę. I proszę to naprawić. Wziął z namysłem banknot i obejrzał pod światło. - Dzisiaj wracam do Polski - dodałam, żeby uniknąć propozycji stakanka. I rzeczywiście postanowiłam wracać. - Jak to? Wy ne pobaczyte roboty? - Nie. Mam nadzieję, że honor grabarza nie pozwoli ci odwalić fuszerki. Zgoda? Podałam mu rękę, a on, zaskoczony, uścisnął ją, aż w oczach stanęły mi świeczki. Wyszedłszy na główną alejkę, natknęłam się wprost na kondukt pogrzebowy i przystanęłam zaskoczona. Chowano jakiegoś wysokiej rangi wojskowego, otwartą trumnę, a właściwie dolną połówkę trumny niosło sześciu żołnierzy w czapkach wielkości półmisków. Nieboszczyk był ponad ich głowami widoczny jak na dłoni: szarożółta twarz, długie siwe włosy szarpane przez wiatr. Martwa głowa chwiała się w rytm pośpiesznych kroków konduktu, na umundurowanej piersi podzwaniały liczne medale. Nie było księdza, kwiatów, cały orszak posuwał się połbiegiem, w milczeniu. Zamknęłam oczy i dotrwałam tak, aż umilkł upiorny tupot ich kroków. Idąc do cmentarnej bramy, przysięgłam sobie, że nigdy, przenigdy tu nie wrócę. Dosyć cmentarzy, duchów i grobów - one kłamią tak samo jak ludzie. * W mieszkaniu dzwonił telefon. Otwierając pośpiesznie drzwi, zastanawiałam się, kto może dzwonić o tak póznej porze (było już dobrze po drugiej) i w jakiej niecierpiącej zwłoki sprawie - chyba tylko ważna, zła wiadomość upoważnia do telefonu w środku nocy. Nawet mi przez myśl nie przeszło... - Monika... gdzieś ty się podziewała? Dzwonię do ciebie czwarty dzień... Gorąca fala podniosła się we mnie gdzieś z okolic żołądka do serca. - Byłam we Lwowie. W tej chwili przyjechałam z dworca. - We Lwowie? Wpadłaś na jakiś trop? - Trop...? Nie, nie. Chciałam odszukać jakichś krewnych, ale mi się nie udało. Właściwie tylko odskrobałam z mchu rodzinny grobowiec. - Posłuchaj, mam dla ciebie mnóstwo rewelacji! Tamta Monika wtedy naprawdę nie umarła, jest nawet szansa, że żyje do dziś... Z wrażenia ugięły mi się nogi i usiadłam wprost na podłodze, obok porzuconego w pośpiechu plecaka. - Skąd... jak się tego dowiedziałeś?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|