|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nicka daleka była od ideału. - Czy Nick czuł się winny, że unieszczęśliwił pani córkę? - spytała. - Tak. Kochany chłopak uważa, że nie doszłoby do wypadku, gdyby tylko poświęcał Mirandzie więcej uwagi. Ale ja wiem, że zrobił wszystko, co w jego mocy. Tak samo zresztą jak ja. Ale Miranda miała zbyt wygórowane żądania. - Powiem otwarcie, że nie spodziewałam się takiej szczerej rozmowy. Heather przyjrzała się jej uważnie. - Przez cztery lata patrzyłam, jak Nick opłakuje śmierć mojej córki. Kocham tego chłopaka. Zastępuje mi syna, którego nigdy nie miałam. - Ale co to ma wspólnego ze mną? - Myślę, że sama znasz odpowiedz na to pytanie. Wtorkowe popołudnie nie należało do najprzyjemniejszych. Nick nie mógł się na niczym skoncentrować. Za każdym razem, gdy dzwonił telefon, podskakiwał jak oparzony. Stokes nie odzywał się od kilku dni, i to wprawiało Nicka w nerwowy nastrój. Dużo bardziej jednak denerwowała go cała sprawa z Laurą. Bez sensu wszystko zepsuł! Po co naciskał na nią w ten sposób? Przecież wiedział, że Laura jest kobietą o niezłomnych zasadach. Nie znajdując odpowiedzi na te i inne pytania, Nick postanowił udać się do kawiarni po drugiej stronie ulicy. Miał nadzieję, że pozwoli mu to choć na chwilę zapomnieć o pewnej niebieskookiej dziewczynie. Cały problem polegał na tym, że nie mógł tak po prostu zerwać znajomości z Laurą. Nie teraz, gdy tak bardzo mu pomogła, opiekując się Kate i Felicity. Podziwiał ją za to. Mało kto poświęciłby się w ten sposób dla dwóch prawie obcych dziewczynek. Postanowił, że gdy tylko znów się spotkają, przeprosi Laurę za swoje zachowanie. Nagle wpadł na genialny pomysł: ugotuje dla niej kolację! Dokładała wszelkich starań, by dziewczynkom było jak najlepiej. Zapraszając ją na kolację, odwdzięczy się za jej troskę. Pokaże, że jest nowoczesnym mężczyzną. Nie to, żeby chciał jej zaimponować... Pragnął tylko okazać swoją wdzięczność. Wypiwszy ostatni łyk kawy, podszedł do stoiska z kolorowymi czasopismami i zdjął z półki magazyn poświęcony gotowaniu. Czy uda mu się utrafić w gust Laury? Aosoś w sosie z raków... grzybowe risotto... Obydwie potrawy musiały być smaczne. No i chyba niezbyt trudne do przygotowania. Nick kupił gazetę i żwawym krokiem pomaszerował z powrotem w kierunku sądu. Uśmiechał się sam do siebie na myśl o tym, że uda mu się zaskoczyć Laurę. Przygotuje smaczną kolację, nakryje pięknie do stołu... Jego sekretarka uniosła głowę znad klawiatury komputera i powiedziała: - Mam na linii panią Goodman. Przełączyć do pańskiego gabinetu? Serce Nicka zabiło mocniej. - Dzięki - zwrócił się do sekretarki i pospieszył do swojego gabinetu, zamykając za sobą drzwi. Szybkim ruchem podniósł słuchawkę. - Nick przy telefonie. - Cześć Nick, tu Laura. - W jej głosie słychać było zmartwienie. - Coś się stało? Coś nie tak z dziewczynkami? - Nie, wszystko w porządku. Są tutaj ze mną. Odetchnął z ulgą. Naprawdę powinien przestać się tak martwić o swoje pociechy. - Przepraszam, jestem chyba trochę przewrażliwiony na punkcie ich bezpieczeństwa. - Dzwonię, ponieważ chcę, żebyś był na bieżąco. Jesteśmy teraz w bibliotece. Odebrałam dziewczynki ze szkoły. Kate odrabia pracę domową, a Felicity bawi się zabawkami w kąciku dla dzieci. Zjadły trochę biszkoptów i wypiły mleko. Są w bardzo dobrych humorach. - To naprawdę wspaniale. Jestem ci ogromnie wdzięczny za wszystko, co dla nas robisz! - Mam nadzieję, że nie przeszkodziłam ci w niczym ważnym - powiedziała niepewnie. - Prawdopodobnie nie powinnam była niepokoić cię w pracy. - To żaden kłopot. Bardzo się cieszę, że zadzwoniłaś. - Dobrze... Będziemy w kontakcie. - Dzięki Lauro, jestem twoim dłużnikiem. - Za chwilę Laura odłoży słuchawkę, a on nie wspomniał jeszcze ani słowem o kolacji! - Może wieczorem dziewczynki zadzwonią do ciebie, to sobie trochę pogadacie? - zaproponowała. - Dobry pomysł. - Nie za bardzo wiedział, jak skierować rozmowę na właściwe tory. Wyglądało na to, że Laura nie chce, by odwiedził je wieczorem. - Chyba że wybierzesz się do nas w odwiedziny. Nick wyprostował się. Właśnie na te słowa czekał! - Czy to oficjalne zaproszenie? - Chyba tak - powiedziała, jak gdyby nie była do końca pewna, po czym roześmiała się serdecznie. - Tak, to zaproszenie. - Z przyjemnością zobaczę dziewczynki - zapewnił ją. - Może przywiozę ze sobą coś do jedzenia? - Och! - wydawała się być zaskoczona jego propozycją. - Myślałam, że podczas gdy ty będziesz czytał dziewczynkom bajki na dobranoc, ja przyrządzę coś smacznego. Nim zdążył wtrącić choćby słówko, kontynuowała, jak gdyby bała się, że nie starczy jej odwagi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|