|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
życie to ciągłe wyzwanie - pomyślała - któremu chce sprostać. Deska to kolejna próba. " Podziwiała upór, z jakim wdrapywał się na deskę, kiedy po raz kolejny przewrócił mu się maszt. Wynurzał się wtedy z morza, otrząsał z wody i próbował znowu. 96 RS Dopiero póznym wieczorem udało mu się przepłynąć całą zatokę. Uśmiechnął się triumfalnie i pomachał Morwennie ręką. Stracił jednak równowagę i po raz kolejny wpadł do wody. - Poobijasz się cały - powiedziała, kiedy w końcu dał za wygraną i położył się obok niej na plaży. - Będziesz mnie więc masować - uśmiechnął się szeroko. Poczuła słony smak morza na jego ustach, gdy ją pocałował. - Jutro twoja kolej. - Nie ma mowy - zaprotestowała. Jej lęk przed morzem odżył, kiedy zginęła jej matka. Nie miała odwagi kąpać się w zatoce. Wolała pływać w basenie. - Już ci mówiłem, Morwenno, lęk można przezwyciężyć. Musisz tylko chcieć. - Nienawidzę morza, Greg. Wiesz o tym. To ogromna, straszna siła. Morzu nigdy nie można zaufać. Jednego dnia jest ciche i spokojne, drugiego burzy się, wyrzucając tony wody na brzeg. Nie zapominaj, że zabrało mi ojca i matkę. - Nie skrzywdzi cię, kochanie, jeżeli o to ci chodzi. - Skąd wiesz? Nie chcę ryzykować. - Przezwyciężysz ten lęk, Morwenno - zadecydował za nią. - Chcę, byś dzieliła ze mną wszystkie przyjemności. Surfing to wspaniała rzecz. Obiecuję, że nic ci się nie stanie. Będę przy tobie. Zaufaj mi, kochanie. yle spała tej nocy. Powietrze było ciężkie i wilgotne. Mimo otwartych okien, trudno było oddychać. Greg leżał obok, oddychając spokojnie. Spał mocno. "Co ja naprawdę o nim wiem - myślała Morwenna - oprócz tego, że go kocham i nie mogę bez niego żyć?" Nigdy nie mówił o sobie. Jego rodziców 97 RS widziała tylko raz, przez krótką chwilę na ślubie. Gdy chciała porozmawiać o jego przeszłości w Kanadzie, czuła, że między nimi wyrasta mur. Widziała napięcie na jego twarzy. Czy miał rodzeństwo? Gdy go o to kiedyś zapytała, dostrzegła ból w jego oczach. "Miałem brata" - odpowiedział. I nic więcej. Ona natomiast była otwarta. Opowiadała mu chętnie o miejscach, które razem zwiedzali, bo zawsze były związane z nimi jakieś wspomnienia. Może było tak dlatego, że mieszkali tutaj. Wiedziała jedynie, że Greg pracował w Londynie, zanim przeniósł się do Falmouth i podjął pracę jako kierownik działu reklamy. Zamieszkał w małym mieszkaniu niedaleko Battersea. Od jego rodziców na weselu dowiedziała się, że mieszkają w Surney. Dlaczego nie zaprosić ich na weekend? Jego matka sprawiała wrażenie miłej osoby. Poza tym wiedziała wszystko o Gregu. Morwenna postanowiła, że jutro wspomni o tym Gregowi. Przez tych kilka miesięcy odkąd znała Grega, jej życie bardzo się zmieniło. Przedtem lata mijały spokojnie, bez większych wydarzeń - obecnie wszystko było inne. Greg był pełen energii. Starał się, by każdy dzień był inny, by każda godzina była wyzwaniem. Byli już małżeństwem od trzech miesięcy. To dopiero trzy miesiące? Morwenna miała wrażenie, że zna Grega od niepamiętnych czasów. Stał się nieodłączną częścią jej życia. Przypomniała sobie pełen słońca i miłości dzień ich ślubu, a potem cichy miodowy miesiąc tutaj, w Trevose House. Roztrzaskane okno i niepokój Grega, kiedy o mało nie utonęła zaplątana w porwaną sieć. Wyspy u brzegów Grecji i Marshę Williams. Zastanawiała się, co łączyło ją i Grega. Greg nie chciał jej nic o tym powiedzieć. Czy było to coś więcej niż dziecięca miłość? Potem powrót do Trevose House i radość, że ten dom powrócił do dawnej świetności. Znowu cieszył oczy swym przepychem. 98 RS Następnie odnalezienie motorówki ojca. Powrót matki, która zakłóciła ich spokojne życie. Morwenna była wtedy pełna obaw i podejrzeń. Odtąd nic już nie było tak jak dawniej. Zastanawiała się, dlaczego tak się dzieje, że tuż przed świtem nachodzą człowieka najczarniejsze myśli? Dlaczego narasta lęk? Dlaczego noc zawsze wypełniona jest brakiem nadziei? Chciała obudzić Grega, bo pragnęła jego ciała; chciała poczuć upajającą rozkosz, a potem zasnąć. Słyszała jego miarowy oddech. Spojrzała na niego. Był taki bezbronny. Jedną ręką dotknęła jego uda. Drugą pogładziła kark, a następnie przesunęła wzdłuż szerokich pleców. Odwrócił się wolno do niej. Potem zapadła w sen. Greg stał w wodzie, przytrzymując deskę. Morwenna, trzymając się masztu, próbowała utrzymać równowagę. Cała była obolała, ręce jej omdlewały, a nogi uginały się pod nią. Mokre kosmyki włosów przylegały do szyi i policzków. - Mam dosyć - powiedziała głucho. - Spróbuj jeszcze raz, kochanie. Prawie ci się udało - zachęcał ją. W pewnym momencie deska ruszyła i nabrała prędkości. Morwenna ugięła kolana i nieznacznie się przechyliła. Wypełniła ją radość, kiedy skierowała się na otwarte morze. Sunęła po spokojnej zatoce, podskakując od czasu do czasu na większej fali. Przez krótką chwilę panowała nad deską. Jak mam skręcić? Ogarnęła ją nagle panika. Jak mam skręcić? W od dali majaczył zamazany horyzont. Niebo i morze zlewały się w jedno. Jak mam skręcić? 99 RS Nagle żagiel się przekręcił i zepchnął ją do lodowatej wody. Znowu stanął jej przed oczami ojciec wypadający za burtę, potem smukła sylwetka matki leżącej na plaży. Odżyły wszystkie lęki. Rozpaczliwie usiłowała wypłynąć na powierzchnię. Spostrzegła jasnoczerwony żagiel i chwyciła się go kurczowo. Namacała metalowy pręt i zacisnęła wokół niego drżące palce. Dostrzegła Grega płynącego w jej kierunku. Rozcinał wodę mocnymi wymachami ramion. Po chwili był przy niej. - Trzymaj się deski, Morwenno - zawołał. - Nie pozwól jej odpłynąć. Wspólnymi siłami odholowali deskę do brzegu. Greg przytrzymywał maszt, podczas gdy Morwenna, uczepiona deski, nogami popychała ją na- przód.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|