|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dziewczyno droga! - poklepałem ją po ramieniu. - Przecież mnie i Janusza %7łuk dobrze zna. - Dobrze już, pójdę - westchnęła wreszcie z rezygnacją Zośka - ale za lody pan mi zwróci. Odetchnąłem z ulgą. - Za lody i wszystko co sobie zamówisz! - Zgoda. Już ja puszcze pana z torbami! Trzasnęła drzwiami i ruszyła przez szosę w stronę karczmy. Pomachałem jej ręką, ale tego chyba nie widziała. - Jak pan myśli - spytał po chwili milczenia Janusz - co może łączyć %7łuka z Ukraińcami? Przecież nie będzie przemycał z Ukrainy złota za złoto, którego ma pełno. Narkotyki? %7ładen poważny szlak przemytu narkotyków nie prowadzi przez Ukrainę. Zaśmiałem się cicho. - Zapomniałeś o jednym. Zaperzył się. - O czym to? - O środkach do produkcji broni jądrowej. Ponoć bez większych kłopotów można je kupić od Ukraińców. Grunt, żeby wiedzieć od kogo. A nasz Józef %7łuk wygląda mi na takiego, który jest dobrze w tej materii zorientowany. - Mówi pan bomba atomowa - potarł czoło Janusz. - Ale komu ona jest w Polsce potrzebna? Zacząłem nabijać fajkę. - Nie wierzę, że potrzebna jest akurat Polakom. Ale wez pod uwagę udział w akcji %7łuka Peruwiańczyków i może jeszcze innych obcokrajowców. To mi wygląda na sprawę międzynarodową albo taką, w którą zaangażowane jest jakieś państwo, któremu koniecznie potrzebna jest bomba atomowa. - Bomba atomowa - z nabożnym skupieniem powtórzył Janusz. Ze śmiechem zapaliłem fajkę. - Nie przejmuj się tak. To wszystko tylko moje domniemania! Bardziej interesuje mnie los Zośki, wysłanej do karczmy w dość niemiłe towarzystwo. Ale to bystra dziewczyna i da sobie radę. - %7łeby nie Szwedki, sam bym poszedł - mruknął Janusz. Wzruszyłem się, ale odparłem: - Do bani z takim pomysłem. %7łuk mógł zapamiętać twoją twarz. - Nie poznał jej pod sklepem. - Bo miałeś nasuniętą na nos czapkę Zośki! Obruszył się. - Teraz też bym ją włożył. A tak wszystko przez to moje parszywe kalectwo! - walnął pięścią w szwedkę. Postanowiłem zmienić temat rozmowy, aby chłopak przestał myśleć o swojej chorobie. - Długo oni będą radzić w tej karczmie, jak myślisz? - Nie wiem, ale Zośka musi tam siedzieć do końca. - Tak. Przypomniałem sobie, że od śniadania na trasie z Warszawy do Krakowa nic nie jedliśmy. - Nie jesteś głodny? - spytałem Janusza. Chłopak obruszył się: - Co pan?! W takiej chwili? Otworzyły się drzwi do karczmy i stanął w nich %7łuk w towarzystwie trzech mężczyzn. Uścisnęli sobie dłonie, wsiedli do samochodów i szybko ruszyli. %7łuk w stronę Krakowa, Ukraińcy na Tarnów. - Za kim gonimy?! - ożywił się Janusz. - Ech, chłopie - pokręciłem głową. - A na biedną Zośkę to kto zaczeka? Minęła jednak dobra chwila, a Zośki nie było widać. Uzmysłowiłem sobie, że %7łuk przejeżdżając obok nas popatrzył uważnie na Rosynanta. - Gazu! Z piskiem opon zajechaliśmy pod karczmę. Wyskoczyłem z Rosynanta i wbiegłem do wnętrza lokalu. W sali nie było nikogo oprócz ziewającego kelnera. Teraz na zaplecze, gdzie mieściły się wejścia do ubikacji. W męskiej nikogo. W damskiej... na kafelkowej podłodze pod zlewem leżała Zośka. W powietrzu unosiła się słodkawa woń gazu usypiającego. Jednym ruchem, powstrzymując oddech, otworzyłem okno. Na szczęście dawka, którą poczęstowano dziewczynę, musiała być mała, bo Zośka już próbowała się podnieść. Przemyłem jej twarz zimną wodą, otworzyła przytomniej oczy. - A, to pan... - Ja. A kogo się spodziewałaś? - Nie wiem. Miałam śledzić %7łuka i... - znów zasnęła. Wziąłem ją na ręce i wyszedłem z ubikacji. Ziewający kelner poderwał się na mój widok. - Co pan tu, proszę pana... - zaczął piskliwym głosikiem. Nie dałem mu skończyć. - Policja. Zaraz tu będzie ekipa do walki z nierządem. - Policja? Ależ panie inspektorze!... - skurczył się i pędem pobiegł na zaplecze, krzycząc: - Szefie! Szefie!
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|