|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
liczek. IRLANDZKA WRÓ%7Å‚KA * 197 Szorstko odsunÄ…Å‚ jÄ… od siebie. - Zajmij siÄ™ teraz swojÄ… klaczÄ…, Dee. Do zobaczenia wieczorem. PatrzyÅ‚a za nim, jak oddala siÄ™ dużymi krokami. Kiedy podbiegÅ‚ do niej Finnegan, przeÅ‚knęła Å‚zy upokorzenia i ukryÅ‚a twarz w jego futrze. - On nic do mnie nie czuje - powiedziaÅ‚a swemu przy jacielowi. - Nie mam pojÄ™cia, co zrobić, żeby dostrzegÅ‚ we mnie kobietÄ™. ROZDZIAA 10 AdeliÄ™ zbudziÅ‚ oÅ›lepiajÄ…cy bÅ‚ysk i huk pioruna. W sy pialni przez moment zrobiÅ‚o siÄ™ jasno jak w dzieÅ„, niebo zostaÅ‚o pociÄ™te pajÄ™czynami bÅ‚yskawic, a wicher jÄ™czaÅ‚ jak czÅ‚owiek pogrążony w skrajnej rozpaczy. Odrzuciwszy przykrycie, wstaÅ‚a z łóżka i otworzyÅ‚a na oÅ›cież francuskie drzwi prowadzÄ…ce na balkon, żeby burza mogÅ‚a wtargnąć do pokoju. Porywisty wiatr ciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… za wÅ‚osy i szarpaÅ‚ miÄ™kkÄ… tkaninÄ™ cienkiej koszuli nocnej, która oblepiÅ‚a jej ciaÅ‚o. Deszcz laÅ‚ siÄ™ strugami z nieba, a ona uniosÅ‚a szeroko rozpostarte ramiona, Å›miejÄ…c siÄ™ w ekstatycznym zachwycie na widok gniewnych żywio łów. - Dee? - OdwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™ i na progu sypialni zoba czyÅ‚a zarys postaci Travisa. - PomyÅ›laÅ‚em, że siÄ™ przestra szyÅ‚aÅ›. PrÄ…d wysiadÅ‚, a burza jest tak gÅ‚oÅ›na, że mogÅ‚aby zbudzić umarÅ‚ego. - Tak - przytaknęła triumfalnie. - Jest wspaniaÅ‚a! - Tyle za przekonanie, że zastanÄ™ ciÄ™ trzÄ™sÄ…cÄ… siÄ™ ze strachu pod koÅ‚drÄ… - odparÅ‚ z krzywym uÅ›miechem i cof nÄ…Å‚ siÄ™. IRLANDZKA WRÓ%7Å‚K & 199 - Och, Travis, tylko spójrz! - zawoÅ‚aÅ‚a, kiedy kolejna bÅ‚yskawica rozÅ›wietliÅ‚a ciemne niebo, a zaraz po niej roz legÅ‚ siÄ™ ogÅ‚uszajÄ…cy huk pioruna. PopatrzyÅ‚ na jej smukÅ‚Ä… sylwetkÄ™ rysujÄ…cÄ… siÄ™ wyraznie na tle czerni, na burzÄ™ wÅ‚osów powiewajÄ…cych wokół jej gÅ‚owy i nagich ramion. OtworzyÅ‚ usta, chcÄ…c coÅ› powie dzieć, ale Adelia wykrzyknęła ponownie: - Och, chodz, spójrz tylko na to! - WziÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boki od dech, zbliżyÅ‚ siÄ™ do okna i stanÄ…Å‚ obok niej. - Jest taka dzika, taka silna, potężna i wolna! - UniosÅ‚a twarz, chcÄ…c poczuć w peÅ‚ni uderzenia wiatru na policzkach. - Jest gniewna jak sam diabeÅ‚ i nie obchodzi jej nic a nic, co kto sobie o niej pomyÅ›li. PosÅ‚uchaj wiatru, jÄ™czÄ…cego jak zja wa zwiastujÄ…ca Å›mierć! Och, uwielbiam burzÄ™ za to, że jest taka niezależna! OdwróciÅ‚a siÄ™ i w Å›wietle bÅ‚yskawicy, która ponownie rozÅ›wietliÅ‚a pokój, zobaczyÅ‚a w oczach Travisa nie skry wane pożądanie. Jej uÅ›miech zbladÅ‚. Kiedy przytuliÅ‚ jÄ… do siebie i zgniótÅ‚ jej usta w zachÅ‚annym pocaÅ‚unku, bicie jej wÅ‚asnego serca zagÅ‚uszyÅ‚o gwaÅ‚towność burzy. Objęła go ramionami w pasie. Stopili siÄ™ w jedno w ciasnym uÅ›cisku. W jednej oszaÅ‚amiajÄ…cej chwili zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że Travis jej pragnie. PrzesunÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ na jej ramiona i miÄ™kka tkanina koszuli nocnej spÅ‚ynęła na pod Å‚ogÄ™. Adelia szarpaÅ‚a niecierpliwie pasek jego szlafroka, a kiedy wreszcie nie odgradzaÅ‚ ich ani skrawek materiaÅ‚u, Travis wziÄ…Å‚ jÄ… na rÄ™ce i zaniósÅ‚ na łóżko. CaÅ‚owali siÄ™ i pieÅ›cili, nie mogÄ…c siÄ™ sobÄ… nasycić. Po- 200 * IRLANDZKA WRÓ%7Å‚KA znawali siÄ™ wzajemnie, brali i dawali. GwaÅ‚towność burzy zbladÅ‚a przy gwaÅ‚townoÅ›ci ich miÅ‚osnego zespolenia. Roz kosz zagarnęła ich szerokÄ… falÄ… i wyniosÅ‚a na sam szczyt. Gdy powrócili do rzeczywistoÅ›ci, Adelia zasnęła w ramio nach Travisa, gÅ‚Ä™bokim, spokojnym snem kogoÅ›, kto siÄ™ zagubiÅ‚ i po dÅ‚ugich poszukiwaniach wreszcie odnalazÅ‚ dom... Rano obudziÅ‚y AdeliÄ™ delikatne promienie sÅ‚oÅ„ca. OtworzyÅ‚a oczy. Twarz Travisa byÅ‚a tuż obok jej twarzy. PrzyjrzaÅ‚a mu siÄ™ uważnie i westchnęła. Tak bardzo go kocha! OddychaÅ‚ powoli i miarowo, gÅ‚Ä™boki bÅ‚Ä™kit jego oczu skryÅ‚ siÄ™ pod zamkniÄ™tymi powiekami i rzÄ™sami, któ re wydawaÅ‚y siÄ™ niewiarygodnie dÅ‚ugie i gÄ™ste przy jego tak bardzo mÄ™skich rysach. UniosÅ‚a dÅ‚oÅ„, odgarnęła mu z czoÅ‚a ciemne, falujÄ…ce wÅ‚osy, przysunęła siÄ™ jeszcze bli żej i wyszeptaÅ‚a jego imiÄ™. OtworzyÅ‚ oczy i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. - Witaj - powiedziaÅ‚ po prostu, zacieÅ›niajÄ…c uÅ›cisk wokół jej talii. - Zawsze wyglÄ…dasz tak piÄ™knie z samego rana? - Nie wiem - odparÅ‚a. - Po raz pierwszy w życiu zbu dziÅ‚am siÄ™ z mężczyznÄ… u boku. - PrzekrÄ™ciÅ‚a siÄ™, poÅ‚ożyÅ‚a na nim i krytycznie przyjrzaÅ‚a siÄ™ jego twarzy. - Ty też nie wyglÄ…dasz najgorzej. - UÅ›miechnęła siÄ™ szeroko i potarÅ‚a
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|